
Nie było go 37 dni, ale znowu jest. Piotr Ziętal, listonosz z Legnicy, zakończył rowerową wyprawę do Turcji. Przejechał 4 569 kilometrów, nie licząc odcinka Pardubice - Budapeszt, który (z konieczności - brak czasu) pokonał pociągiem. Na rowerowym siodełku spędził 266 godzin, czasem przy 46 stopniach w słońcu. I - co dziwne - mówi, że jeszcze by sobie pojeździł.
Ale przyznaje: Turcja dała mu w kość. Droga do Stambułu wiedzie pod górę długimi, wielokilometrowymi podjazdami. Podczas swych rowerowych podróży po Europie Piotr Ziętal wielokrotnie jechał takimi i bardziej stromymi, ale nigdy przy równie silnym wietrze w twarz. Ciągnące od morza podmuchy niemal zatrzymywały go w miejscu. Cisnął na pedała i mozolnie piął się na kolejne wzniesienia, ale przez ten opór nawet przy zjazdach nie był w stanie rozpędzić się powyżej 20 kilometrów na godzinę. Do tego niemiłosierny upał, czterdzieści parę stopni Celsjusza od rana do wieczora. Patelnia, żadnych drzew umożliwiających schronienie się w cieniu. I tak cztery dni.
- Ledwie robiłem 80 kilometrów dziennie. To była mordęga - wspomina Piotr Ziętal.
Inny trudny moment przeżył w górach w Grecji. Poniewczasie zrozumiał ostrzeżenie jakiegoś tubylca przed ciemniejącymi nad horyzontem chmurami.
- Przygotowałem sobie gaz pieprzowy, bo myślałem, że mówi o dzikich psach - śmieje się sam z siebie rowerzysta.
Burza zastała go w wysokich górach. Boleśnie oberwał gradową kulą w głowę. Założył kask, ale nie było gdzie się schować. Wokół rozszalał się istny Armagedon. Stał w tej nawałnicy a grad walił go po plecach. Przestało, ujechał 10 kilometrów i znowu to samo.
- Przeżyłem - macha ręką.
Trasa Piotra Ziętala wiodła przez Czechy, Węgry, Serbię, Macedonię i Grecję do Turcji i z powrotem przez Grecję, Albanię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Węgry... Odcinek między czeskim Miletinem a Budapesztem (2 razy po ok. 500 km) w obie strony pokonał pociągiem, bo na jazdę rowerem zwyczajnie brakło mu czasu. Musiał zmieścić się w 37 dniach urlopu.
Częścią ekwipunku był namiot. Legniczanin wziął go na wszelki wypadek, bo nie wiedział, czy wszędzie znajdzie hostel lub hotel na noc. W trakcie 37-dniowej podróży tylko dwa razy - w Grecji i na Węgrzech - spał na campingu. Wzdłuż całej drogi spotykał dobrych, serdecznych i otwartych ludzi. Pomagali, jak mogli. Raz czy dwa ratowali, krótką podwózką. Machali mu przyjaźnie, zjeżdżali samochodami na pobocze, żeby chwilę pogadać, zapraszali do swych stolików w przydrożnych knajpach. Sięgał po translatora Google - w ten sposób z każdym dało się z grubsza dogadać. Dość powszechne było zdziwienie i podziw, że jedzie taki szmat drogi.
- W Grecji i Turcji rowerzystów nie widuje się tak często jak w Polsce. Za to bardzo popularnym środkiem lokomocji są skutery - opowiada Piotr Ziętal. - Jeżdżą nieustannie hałasując klaksonami, dając sobie nimi sygnały i kompletnie ignorując przepisy ruchu drogowego. Na tamtejszych ulicach panuje chaos, wolna amerykanka. Aby nie zostać rozjechanym, musiałem nauczyć się jeździć po grecku i turecku.
W trasie stracił maszt z biało-czerwoną chorągiewką powiewającą za rowerem. Zagapił się i odjechała na pace półciężarówki, która podwiozła go na trudnym odcinku. Pomyślał, że to dyshonor wracać do ojczyzny bez flagi.
- Miało się w szkole zetpete - uśmiecha się rowerzysta. - W jakimś sklepie z żelastwem kupiłem za 1 euro kawałek drutu na drzewce, z sakw wyciągnąłem dużą flagę, przeformatowałem ją przy pomocy nożyczek, potem igła, nitka, dwie trytytki i jest. Honor uratowany.
Piotr Ziętal już planuje następną wyprawę. Będzie jeszcze dłuższa - do Maroka. Ale to dopiero w przyszłe wakacje.
Za powodzenie tureckiej ekspedycji kciuki trzymali syn Konrad, Ania i wnuczek Aronek, przyjaciele i znajomi. Piotr Ziętal dziękuje bardzo za pomoc w realizacji kolejnej wyprawy firmom: Tiga Cynk, Sklepowi Rowerowemu Worbike, Profi Meble Legnica, pubowi 4 Pokoje i wszystkim wpłacającym ze Zrzutka.pl.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie