
25 lat więzienia – taki wyrok usłyszał Marcin M. w Sądzie Okręgowym w Legnicy za zamordowanie przed dwoma laty na ul. Chojnowskiej przypadkowego przechodnia. O warunkowe będzie mógł się starać dopiero po 20-letnim pobycie za kratami. Wyrok nie jest prawomocny.
Marcin M. od samego początku procesu przyznawał się do winy. Nie miał zresztą wyjścia, bo został przyłapany na gorącym uczynku przez funkcjonariuszy policji, a poza tym tragiczne zdarzenie zarejestrowała kamera monitoringu.
Obrona próbowała jednak dowieść przed sądem, że Marcin M. w momencie gdy mordował Leszka N. był niepoczytalny. Biegli psychiatrzy byli jednak innego zdania. Stwierdzili, że był w pełni poczytalny, a podczas obserwacji psychiatrycznej symulował chorobę psychiczną.
Sąd skazał 30-letniego Marcina M. na 25 lat więzienia. W wyroku znalazł się też zapis, że o warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się dopiero po odsiedzeniu 20 lat.
Uzasadniając wyrok sędzia Marek Regulski tłumaczył, dlaczego Marek M. nie dostał dożywocia. Przekonywał, że sąd nie dostrzegł konieczności zastosowania kary dożywotniego więzienia, która jest substytutem kary śmierci, bo w przypadku Marcina M. istnieje szansa na pozytywną resocjalizację i w efekcie powrót do społeczeństwa.
- Wstępnie wyrok uważam za surowy. Wystąpimy o pisemne uzasadnienie i zastanowimy się, czy składać apelację – komentował środowy wyrok prokurator Artur Socha tuż po wyjściu z sądowej sali.
Przypomnijmy, że Prokuratura Okręgowa w Legnicy domagała się dla zabójcy dożywocia.
17 listopada 2017 r. 28-letni wówczas Marcin M. spotkał się ze znajomymi z którymi odwiedził kilka pubów. Pił wódkę, zażył też kokainę. Imprezowanie przeciągnęło się. O 5 nad ranem znalazł się na targowisku przy ul. Partyzantów, gdzie wdał się w awanturę z kupcami. Gdy jeden z nich zagroził, że zadzwoni na policję, uciekł. Policjanci gdy przyjechali na bazar, Marcina M. już tam, nie było. Namierzyli go na ul. Chojnowskiej, w momencie gdy zabijał 65-letniego mężczyznę, który wyszedł z domu do sklepu po pieczywo.
Marcin M. bez żadnych powodów zaatakował swoją ofiarę. Powalił mężczyznę na chodnik i zaczął kopać. Znęcał się, zadając mu kilkadziesiąt ciosów, ciężkimi zimowymi butami. Trzykrotnie od niego odchodził i za każdym razem wracał, by kopać dalej. Twarz i klatka piersiowa mężczyzny były zmasakrowane. 65-latek zmarł na miejscu.
Policjanci zobaczyli Marcina M., kiedy kopał swą ofiarę. Na ich widok nie przestał, jak podkreślał w uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Regulski „wdeptywać głowy w ziemię”. Dopiero po chwili stanął obok i bez oporu dał się skuć funkcjonariuszom.
Marcin M. jest uzależniony od narkotyków, zażywa je od 14. roku życia. Ma za sobą kilka terapii w Monarze. Do tej pory był niekarany. Ma partnerkę, z którą żyje w nieformalnym związku i dwoje małych dzieci. W trakcie procesu przyznał się, że zawarł pakt z diabłem, aby nagrać hip-hopową płytę. Po zbrodni znaleziono w jego rzeczach osobistych oprócz narkotyków także satanistyczny różaniec.
Zamordowany Leszek N. mieszkał samotnie w centrum Legnicy. Był spokojny, niekonfliktowy, unikał kontaktów towarzyskich ze względu na drążącą go chorobę. Od urodzenia cierpiał na lekkie upośledzenie umysłowe.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Oko za oko ,ząb za ząb . A tu co my mamy ? Za bezsensowne morderstwo - sanatorium .
Kara śmierci to jedyne rozwiązanie dla takiego zwyrodnialca. Najgorsze jest to, że on do celi wejdzie jak panisko, będzie miał szacun!