
Poniedziałkowe oświadczenie wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego zakończyło trzyletni spór z legnickim posłem Platformy Obywatelskiej Robertem Kropiwnickim. W styczniu 2016 r. polityk Prawa i Sprawiedliwości oskarżył parlamentarzystę o prowadzenie agencji towarzyskiej.
„Ja, Patryk Jaki oświadczam niniejszym, że nieprawdziwe były informacje, że Pan poseł Robert Kropiwnicki prowadził agencję towarzyską, wobec czego wyrażam żal, ubolewanie i przepraszam w związku ze słowami, których użyłem w dniu 28 stycznia 2015 r. (de facto w styczniu 2016 r. - przyp. red.) w trakcie posiedzenia Sejmu VIII Kadencji” - to treść oświadczenia, które wiceminister Patryk Jaki opublikował w portalu Onet.pl.
Przeprosiny dotyczą wypowiedzi podczas sejmowej dyskusji nt. ustawą o prokuraturze. Jaki zarzucił wówczas Kropiwnickiemu, że w swoim mieszkaniu w legnickim rynku prowadzi agencję towarzyską. Poseł zareagował sądowym pozwem. Od Jakiego domagał się publicznych przeprosin i wpłacenia 20 tys. zł na rzecz Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
Sprawa przeciągała się, bo Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił skargę Jakiego, który argumentował, że chroni go poselski immunitet. Kropiwnicki nie dał jednak za wygraną i złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten uchylił decyzję Sądu Apelacyjnego i w warszawskim Sądzie Okręgowym mógł w końcu ruszyć proces. Zakończył się on ugodą. Po przeprosinach, Kropiwnicki zrezygnował ze swoich roszczeń.
Afera związana z rzekomą agencją towarzyską w mieszkaniu należącym Kropiwnickiego wybuchła jesienią 2015 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi po artykule na jednym z prawicowych portali. Poseł od samego początku zapewniał, że nic nie wie o uprawianym w jego mieszkaniu w centrum Legnicy nierządzie. Pół roku później ministerstwo sprawiedliwości zaleciło Prokuraturze Okręgowej w Legnicy wszczęcie postępowania ws. czerpania korzyści z cudzego nierządu.
Legniccy śledczy ustalili jednak, że kobieta mieszkanie od posła wynajęła za pośrednictwem biura nieruchomości. Przyznała się do uprawiania nierządu, tyle że własny rachunek. Gdy sprawa wyszła na jaw, poseł wypowiedział jej umowę. Prokuratura Krajowa nie dała jednak za wygraną poszukiwanie sutenera przekazała śledczym z Krakowa, by „uniknąć ewentualnych posądzeń o brak obiektywizmu i stronniczość”. Zakończyło się niepowodzeniem.
W październiku 2017 r. po czternastu miesiącach śledztwa Prokuratura Regionalna w Krakowie podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa w związku z tym, że „czynu nie popełniono”
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To w mieszkaniu należącym POsła była agencja czy nie ? bo juz sie pogubiłem..
I powinien przeprosić na kolanach za takie pomówienie! Mieszkam po sąsiedzku i nic takiego nie miało miejsca. Kilka starszych ,wiekowych Pań, których jedyną rozrywką jest kościół , mieszkających po sąsiedzku rozkręciło aferę. WSTYD chrześcijanki!
Karą za pomówienie powinno być obcięcie języka.