
30 marca w katowickim Spodku swoje 40. urodziny hucznie obchodziła niekwestionowana legenda polskiego blues-rocka - zespół Dżem. Cała sala koncertowa wypełnił się po brzegi pokoleniami fanów, a muzycy przygotowali liczne niespodzianki. Impreza trwała niemal cztery godziny.
Muzyczni smakosze otrzymali najlepszy Dżem w różnych odmianach. Było sentymentalnie, było żywiołowo, były łzy w oczach, było skocznie i radośnie, ale przede wszystkim cały czas było świetnie muzycznie. Koncert podzielony został na dwie części. W pierwszej z nich na scenie mogliśmy zobaczyć licznych przyjaciół kapeli oraz byłych muzyków. Wśród gości pojawił się m.in. Sebastian Riedel - syn kultowego, zmarłego wokalisty Dżemu Ryśka Riedla, który swoim występ udowodnił, że nie daleko pada jabłko od jabłoni.
Chwilę później na scenę wkroczył Jacek Dewódzki, były wieloletni wokalista formacji, któremu w historii polskiej muzyki powierzono niełatwe zadanie, stanąć za mikronem Dżemu po śmierci Riedla. Jak przyznał prowadzący koncert zdolny prezenter radiowy Jan Chojnacki, Dewódzki sprostał swojemu zdaniu. Jacek zaśpiewał słowa Ryśka, które chyba najlepiej oddają przeżycia z koncertu "w życiu piękne są tylko chwile".
Na scenie pojawili się także Michał Giercuszkiewicz, Partyzant, Marek Kapłon, Krzysztof Przybyłowicz, Jerzy Piotrowski, Andrzej Urny. W krótkiej przerwie mogliśmy usłyszeć młodych muzyków inspirujących się twórczością Dżemu.Oryginalny Dżem wystąpił w składzie grającym razem od 2005 roku, czyli Jurek Styczyński (gitara), Adam Otręba (gitara), Maciej Balcar (wokal), Beno Otręba (bas), Janusz Borzucki (klawisze) i Zbyszek Szczerbiński (perkusja).
Podczas koncertu zaprezentowano materiał muzyczny z całego okresu działalności formacji, od pierwszej do ostatniej płyty. Usłyszeć mogliśmy zarówno największe hity jak "Cegła", " Whisky ", "Do kołyski", "Naiwne Pytania", "Autsajder", "Harley", "Partyzant", jak i rzadziej grywane "List do M", "Ballada o dziwnym mularzu", czy "Koszmarna noc" (wokal Sebastian Riedel). Nie zabrakło także licznych urozmaiceń studyjnych wykonań poprzez solowe popisy muzyków (w szczególności Jurka Styczyńskiego), ciekawe wstawki i aranżacji poszczególnych kompozycji.
Zwieńczaniem imprezy był utwór "Wehikuł czasu", którego nazwą można określić z pewnością całe muzyczne wydarzenie. Naturalnie wyliczać można byłoby wiele piosenek, których zabrakło tego wieczoru (szczególnie w drugiej połowie lat 90.). Jednak aby zasmakować wszystkich kawałków kapeli, musielibyśmy się delektować Dżemem od śniadania do późnej kolacji, choć i wtedy pewnie nie starczyłoby czasu aby pochłonąć wszytko co kapela w swojej długiej karierze stworzyła.
Na uwagę zasługują specjalnie przygotowane, klimatyczne wizualizacje wyświetlające się na telebimie z tyłu sceny, które niesamowicie ubarwiały każdy utwór. Niezwykle emocjonujące były momenty, kiedy na ekranie mogliśmy zobaczyć śp. Ryska Riedla i Pawła Bergera.
Naturalnie nie obyło się bez gorących owacji, bisów, urodzinowego tortu, wystrzałowego konfetti i zdjęcia zespołu z fanami.
Ciekawostką jest, że na koncercie pojawiło się sporo legniczan, którzy głównie w zorganizowanych grupach wybrali się do Katowic aby wspólnie konsumować Dżem. Kilkudziesięciu z nich, ku zaskoczeniu, udało się nam spotkać w trakcie pracy nad relacją.
Fot. Mariusz Witkowski
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie