Miała być wymarzona droga, a szykuje się wielki bubel. Protest na placu budowy

W ramach LBO pod koniec czerwca rozpoczęła się rewitalizacja podwórka przy zbiegu ulic Chojnowskiej, Rynku i Piekarskiej. Inwestycja miejska jednak została wstrzymana przez mieszkańców, którzy niezadowoleni z finalnego kształtu projektu przygotowanego przez ZGM w piątek rano rozpoczęli protest i nie wpuścili na plac ekipy budowlanej.

O rewitalizację podwórka i budowę nowej drogi mieszkańcy bloków przy ul. Chojnowskiej, Rynek i Piekarskiej walczyli długo. Pieniądze na inwestycje udało się pozyskać dzięki zwycięskiemu głosowaniu w LBO. Jednak jak przekonują mieszkańcy, ostateczny kształt inwestycji po zmianach wprowadzonych przez Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej (inwestora) znacznie odbiega od złożonego przez mieszkańców w Legnickim Budżecie Obywatelskim projektu „Drogi w sercu miasta”.

Różnice zaważono dopiero wtedy, kiedy budowa ruszyła i uwidoczniły się jej pierwsze efekty. Na jaw zaczęły wychodzić także absurdalne rozwiązania.

- W projekcie było poszerzenie chodnika, tak aby można było wyjść z bramy prowadząc wózek z dzieckiem, lecz inwestor z tego zrezygnował. Postawił za to w zupełnie innym miejscu chodnik prowadzący donikąd. Nie dość, że jest on zupełnie niepotrzebny, to w dodatku zabiera nam miejsce, które ułatwiłoby parkowanie samochodów. Z miejscami parkingowi też jest problem. Miało być ich 11, a jest tylko 7 – mówią autorzy projektu LBO.

Postawiony wbrew woli mieszkańców chodnik prowadzi do małej przybudówki z tyłu restauracji, której nie ma w żadnych planach architektonicznych. W ten sposób chodnik przykrył o kilka centymetrów metalowe drzwi do budyneczku, blokując tym samym wejście do jego środka. To jednak także nikomu najwyraźniej nie przeszkadza.

- Próbowałem się dowiedzieć do kogo należy ta przybudówka, lecz nikt nie chciał się przyznać do jej posiadania. Tego obiektu zupełnie nie ma w planach. W tym miejscu powinno być zejście do piwnicy – informuje kierownik budowy Paweł Humenny z firmy AS Roads, wykonawcy inwestycji.

-Ta dzika przybudówka należy do właściciela restauracji, który jako jedyny korzysta z tego obiektu i nie chce się do tego przyznać – zapewniają mieszkańcy.

To jednak nie koniec absurdów. W innym miejscu projektu budowy znajduje się np. kawałek chodnika o szerokości kilku centymetrów. - Nawet na jednej nodze tam nie da się stanąć – grzmią lokatorzy.

Aktualnie inwestycja stanęła w miejscu. Protestujący mieszkańcy okupują plac budowy, a zablokowany w pracy wykonawca próbuje mediować między nimi i inwestorem. Niestety, pomimo deklaracji, do protestujących nie przyszedł nikt z ZGM-u.

- W tej sytuacji staram się być łącznikiem między mieszkańcami, a zamawiającym. Mieszkańcy przedstawili postulaty dotyczące swoich oczekiwań. Ja te prośby przekaże zamawiającemu, który może takie korekty wprowadzić do projektu. Mogę także pomóc wszystko roboczo skorygować na planach, co ułatwi projektantowi naniesienie zgodnych z prawem zmian do projektu. Zależy nam na tym, aby wszyscy byli zadowoleni, zarówno zleceniodawca, jak i mieszkańcy, dla których realizowana jest ta inwestycja – wychodzi z inicjatywą przedstawiciel firmy AS Roads.

Do sprawy jeszcze wrócimy.

FOT. Andrzej Trzeciak