Nieprawdy na temat osiedla na Glinkach. Deweloper zabiera głos

Jan Cołokidzi twierdzi, że wśród mieszkańców są kolportowane nieprawdziwe informacje na temat inwestycji, jaką planuje zrealizować w Legnicy, na swoich działkach przy ul. Reja i Grabskiego, w rejonie Glinek.

Podstawowa nieprawda dotyczy lokalizacji. Przewidziany pod inwestycję teren nie leży w Lasku Złotoryjskim. To tereny pokopalniane, po dawnej kopalni Glinki, ostatnio zajmowane przez hurtownię budowlaną. Lasek Złotoryjski zaczyna się poza granicami działek należących do Jana Cołokidzi.

Poza granicami obu działek leży też staw, dziś zarośnięty z wszystkich stron drzewami i krzewami, o dzikich brzegach i zamulonym dnie, nie nadający się do kąpieli. Na wizualizacjach przyszłego osiedla, zaprezentowanych podczas lutowej sesji Rady Miejskiej Legnicy, staw wygląda jak kąpielisko, z wysypaną piaskiem plażą i wchodzącym w wodę pomostem w kształcie litery "L". Nie wszystkim to się podoba, Przeciwnicy inwestycji zwracają uwagę, że obecnie akwen i jego otoczenie jest miejscem bytowania wielu gatunków zwierząt, w tym zagrożonych i podlegających ochronie. Nie chcą dopuścić do zniszczenia tego ekosystemu.

Deweloper raz jeszcze podkreśla, że pokazany na wizualizacjach osiedla pomysł zagospodarowania terenu przy zbiorniku wodnym jest jedynie propozycją. Jan Cołokidzi mówił to wyraźnie, gdy na sesji Rady Miejskiej Legnicy 24 lutego 2025 r. z architekt Magdaleną Obertaniec prezentował założenia swojej inwestycji (TUTAJ LINK do nagrania). Jakakolwiek ingerencja w teren przy zbiorniku wodnym będzie wymagała dodatkowych konsultacji. Jeśli deweloper miałby cokolwiek tam robić, to wyłącznie przy zgodzie miasta i według ustalonych z miastem zasad. 

Zdaniem inwestora, demonizuje się też wysokość projektowanych bloków, jakby miał stawiać na Tarninowie wieżowce. Obecny miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w rejonie ul. Grabskiego i Reja ustala wysokość kalenicy na 12 metrów, co odpowiada wysokości czterokondygnacyjnego budynku. Jan Cołokidzi negocjuje z miastem, aby do zintegrowanego planu inwestycyjnego wypisać zgodę na budynek pięciokondygnacyjny. Argumentuje, że ponieważ teren opada w kierunku stawu, bloki w głębi działki wizualnie zrównają się z dwoma trzykondygnacyjnymi budynkami zamykającymi osiedle od strony ulicy Grabskiego. Dla przechodniów nie będą widoczne, więc argumenty o zaburzeniu historycznej architektury są - zdaniem inwestora - nieuzasadnione. Tym bardziej, że na planach owa negocjowana z miastem piąta kondygnacja jest wcięta, co nadaje budynkom schludny i prestiżowy wygląd.