
- Ludzie popadają w panikę, co staram się rozumieć, ale widok ratowników w kombinezonach ochronnych to będzie teraz norma i niekoniecznie chodzi o podejrzenie koronawirusa, tak jak było w tym przypadku – mówi dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy Joanna Bronowicka.
W czwartek przed południem dyspozytor Kolei Dolnośląskich wezwał karetkę pogotowia ratunkowego, bo zaniepokoiło go zachowanie jednego z pasażerów. Mężczyznę z dworca wyprowadzili funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, którzy podejrzewali go o zaburzenia psychiczne.
- Okazało się, że awanturujący się w pociągu obcokrajowiec, był pijany. Funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei nie mogli się z nim porozumieć. Zatrzymany został przebadany w karetce pogotowia, a następnie wypuszczony. Jego stan zdrowia okazał się dobry - mówi Joanna Bronowicka, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Legnicy.
Szefowa legnickiego pogotowia apeluje o zachowanie spokoju na widok ratowników ubranych w odzież ochronną. - Takie po prostu są obecnie ogólne procedury zapobiegawcze. Z tym widokiem musimy się oswoić i nie popadać w niepotrzebną panikę jak w tym przypadku. Wokół karetki zebrali się ludzie i zaczęli robić zdjęcia, a w lokalnych mediach zaczęły się pojawiać fałszywe informacje o koronawirusie - wyjaśnia Joanna Bronowicka. - Ratownicy jeżdżą do rożnych przypadków, więc muszą asekuracyjnie chronić siebie, aby móc pomagać innym.
Dodajmy, że w Legnicy od 4 dni, nie było żadnego wyjazdu pogotowia do osób z podejrzeniem koronawirusa, a wszystkie przeprowadzone wcześniej testy miały wynik negatywny.
Zdjęcie otrzymaliśmy od naczego czytelnika.
Koronawirus Legnica
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie