
Lokatorzy czteropiętrowego bloku przy ul. Piotra Skargi 8 w Chojnowie nie mają ciepłej wody ani możliwości ugotowania czegokolwiek, bo od tygodnia są odcięci od gazu. Zarządca budynku i gazownicy tłumaczą się procedurami. - Mamy informację, że jutro dostawy gazu zostaną przywrócone - mówi Andrzej Krynicki, kierownik działu GZM Spółdzielni Mieszkaniowej Młodość w Chojnowie.
W piątek 17 lutego lokatorzy wyczuli gaz ulatniający się z instalacji. Jedna z sąsiadek wezwała pogotowie gazowe. Panowie przyjechali i odłączyli cały pion od sieci. Przez następne trzy dni - do wtorku, kiedy gazownicy pojawili się ponownie, aby wymontować gazomierze we wszystkich mieszkaniach - nic się nie działo.
- Nie mogliśmy przystąpić do pracy wcześniej, bo dopiero w poniedziałek dostaliśmy zlecenie od zarządcy budynku - usprawiedliwia się Polska Spółka Gazownictwa.
W środę rano pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej Młodość sprawdzali szczelność instalacji w poszczególnych mieszkaniach. Był z tym problem, bo jeden z lokatorów wyjechał, więc protokoły z kontroli wraz ze zleceniem montażu liczników zostały przekazane gazownikom dopiero w czwartek.
Jak ustaliliśmy, jutro w godz. 7-8.30 spółka gazownicza zamontuje liczniki i jeśli instalacja przejdzie uproszczoną próbę szczelności przywrócą gaz.
Lokatorzy z ul. Piotra Skargi używają gazu do przygotowywania posiłków i podgrzewania wody w łazience. Są umęczeni tygodniem, kiedy nie mogli skorzystać z porządnej kąpieli ani zjeść niczego na ciepło. Skarżą się na opieszałość w usuwaniu usterki.
- Powodem tej przewlekłości są procedury gazowe. My ze swej strony robimy wszystko, aby jak najszybciej rozwiązać problem - zapewnia Andrzej Krynicki ze Spółdzielni Mieszkaniowej Młodość w Chojnowie. - Akurat w tym przypadku chodziło o mały przeciek, z którym bylibyśmy w stanie poradzić sobie sami. Pogotowie gazowe przy każdym zgłoszeniu od razu odcina cały pion, bo takie mają procedury, ale gdyby lokatorzy zadzwonili po naszego hydraulika, to w ciągu kilkunastu minut usunąłby awarię bez konieczności zamykania gazu we wszystkich mieszkaniach.
Przed ignorowaniem każdej nieszczelności w instalacji przestrzega Grzegorz Cendrowski, rzecznik prasowy Polskiej Spółka Gazownictwa: - Zgłaszając wyciek pogotowiu gazowemu mieszkańcy postąpili bardzo dobrze. Jasne, może to się wiązać z uciążliwościami, czasowym odłączeniem od sieci, ale chodzi o bezpieczeństwo wielu ludzi. Absolutnie nie wolno powierzać takich spraw hydraulikowi, tak jak sugeruje pan ze spółdzielni. To, co mówi, jest niedopuszczalne - podkreśla Grzegorz Cendrowski.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyli wina... lokatorów, że po wyczuciu ulatniającego się gazu zadzwonili po pogotowie gazowe? Dobry żart.
Jak jest wyciek gazu,to lokatorzy powiadamiają administratora czyli SM.Młodosc . Dzwonić do hydraulika, a jak wyciek wody to do gazowni. Bo hydraulik usuwa taką usterkę w 5 minut. Głupie te lokatorzy nie wiedzą gdzie dzwonić.
Co za głupie tłumaczenie pana ze spółdzielni mieszkaniowej! Od brata, który mieszka w tym budynku wiem, że ludzie po wyczuciu gazu próbowali się dodzwonić do spółdzielni mieszkaniowej, ale było już po 15.00 i nikogo w spółdzielni nie było. A spółdzielnia nie dba o to, żeby na tablicach ogłoszeń w bloku były wywieszone numery telefonów do dyżurnych konserwatorów. Na tablicach NIE MA takich informacji. Ludzie bali się wybuchu gazu więc to chyba naturalne, że zadzwonili na pogotowie gazowe.
Dział Techniczny Spółdzielni Mieszkaniowej w Chojnów jest nieodpowiedzialny skoro takie usterki usuwa hydraulikiem. Uchowaj nas Boże od takich fachowców.
Święta prawda!
Bez sensowne tłumaczenie kierownika technicznego i jednocześnie wprowadzanie ludzi w błąd,usterka wystąpiła 17lutego a reakcja Spółdzielni 21 lutego,
Brawo dla Pana z Polskiej Spółki Gazownictwa! Na każdym kroku trzeba tępić niebezpieczne dla lokatorów poglądy "Januszy" ze Spółdzielni Mieszkaniowych w małych miastach, którym wciąż się wydaje, że żyją i pracują w ubiegłym wieku.