
Po operacji stan chłopca z Legnicy, poranionego w piątek przez dzika, wrocławscy lekarze określają jako stabilny. Tymczasem przestraszeni legniczanie ślą sygnały o dzikich zwierzętach kręcących się wśród osiedli. Od soboty zaobserwowano je m.in. w rejonie ul. Słubickiej i Glogowskiej. Z wywiezieniem ich poza miasto może być problem. Na imię mu ASF.
Jak informowaliśmy, w piątek wieczorem dzik dotkliwie poranił sześcioletnie dziecko przy ul. Poznańskiej w Legnicy.
- Zostali przesłuchani świadkowie – mówi mł. asp. Anna Tersa z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy. - Powołaliśmy zespół dochodzeniowo-śledczy, który dokonał oględzin miejsca zdarzenia. To ogródek warzywny na skraju miasta, przylegający do terenów leśnych. Jest ogrodzony siatką leśną, ale jej sforsowanie nie stanowi problemu dla tak dużego zwierzęcia. Dzik pojawił się nagle. Wybiegł zza krzaków i zaatakował.
Natychmiast po zgłoszeniu w rejon ul. Poznańskiej zostały skierowane patrole policji i straży miejskiej, ale dzik jakby się zapadł pod ziemię. Nie udało się go wytropić przez dwa weekend i prawdopodobieństwo, że teraz, trzy dni po zdarzeniu, funkcjonariusze trafią na tamtego konkretnego osobnika jest raczej znikome. Mimo wszystko, władze Legnicy zaapelowały do mieszkańców, aby zgłaszali służbom wszelkie zaobserwowane w granicach miasta zwierzęta. Telefony dzwonią. Przez weekend wpłynęło kilka zgłoszeń. Najświeższe dotyczą rejonu ul. Słubickiej i Głogowskiej, czyli dzielnicy, w której doszło do tragedii.
- Wcześniej w ciągu roku notowaliśmy kilkanaście tego typu zgłoszeń odnośnie dzików, saren, lisów – mówi Sławomir Masojć, szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta w Legnicy. - Dzikie zwierzęta pojawiały się na przykład w okolicach ul. Złotoryjskiej, Szczytnickiej, pod szpitalem.
Standardowo po każdym takim sygnale w teren wysyłany jest patrol straży miejskiej, który ma rozpoznać sytuację i w miarę możliwości przepędzić zwierzę za miasto albo dopilnować odłowienie go z użyciem odłowni.
Odłownia to niewielka zagroda z automatycznie zamykaną bramą. Schwytane z jej pomocą zwierzęta po podaniu środka usypiającego były przewożone do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego pod Wrocławiem.
Odkąd w ramach walki z afrykańskim pomorem świń Legnica została objęta czerwoną strefą ASF, ta procedura stała się niemożliwa. W czerwonej strefie ASF zakazany jest transport świń – zarówno trzody chlewnej, jak i dzików.
- Chyba nikt nie wie, co zrobić w takiej sytuacji – mówi Sławomir Masojć. - Nawet gdybyśmy odłowili tego dzika, to nie mielibyśmy gdzie go odstawić. Zastanawiamy się nad budową ostoi na granicy miasta w miejscu, gdzie nie ma ludzi. Wtedy można by było podać mu środek usypiający i odstawić do ostoi.
Dzikie zwierzęta wchodzą do miast takich jak Legnica w poszukiwaniu pożywienia. Zwabiają je resztki jedzenia porzucone pod śmietnikami. Kręcą się w pobliżu ogródków działkowych, bo niektórzy działkowcy wyrzucają za ogrodzenie nadgniłe jabłka i owoce. Są też ludzie, którzy z premedytacją dokarmiają dzikie zwierzęta. To nieodpowiedzialne i niebezpieczne.
- Co możemy zrobić? Nie dokarmiać dzikich zwierząt. Lepiej zabezpieczyć śmietniki. A widząc buszującego przy nich lisa, sarnę, dzika zgłaszać problem straży miejskiej – podpowiada Sławomir Masojć.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie wierze... Sen chorego wariata. Zastrzelić dzika i po sprawie, truchło spalić. Ekoszamani złamani się odezwą, że zycie dzika ważniejsze niż czlowieka ?
sam sie zastrzel
a nie mówilem :D
Co do zasady odstrzał zwierząt łownych czy nawet chronionych jest zgodnie z prawem możliwy nawet w granicach administracyjnych miasta. Jeśli osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo publiczne zwleka z zainicjowaniem właściwych procedura może narażać się na odpowiedzialność z art 231 KK, a pewnie także art 160 i 165 KK. Tak sądzę jako obywatel nie będący prawnikiem. Na pewno brak działań zaradczych uzasadnia też złożenie powództwa cywilnego. Tłumaczenie się że miasto nie wyłapie dzików bo nie może ich wywieźć - w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia osób, ogromnego wysiłku organizacyjnego i finansowego ponoszonego na redukcję populacji dzików z powodu ASF i tragicznej sytuacji producentów trzody chlewnej jest przynajmniej niestosowne.
Pełna zgoda . Szkoda , że takich fachowców nie słuchają urzędniczyny. Pozdrawiam. Piotr
Następny niedouczony urzędnik. Nie dziwi mnie to. Tępota wśród masy urzędniczej szerzy się bez względu na opcję polityczną czy szczebel niczym koronawirus. Można odstrzelić takiego osobnika, tuszę przekazać do miejsca ich odstawiania z zachowaniem bioasekuracji i albo zostanie zutylizowana lub nie zależnie od wyniku badania na ASF. Przeraża mnie głupota urzędników. Decyzję na odstrzał redukcyjny zwierząt łownych na terenie miasta wydaje prezydent. Prawdą jest jedynie to że odłowionego dzika w strEFIE "różowej" ASFu ie wolno nigdzie przewozić. Zatem wniosek jest jeden - ODSTRZAŁ !!!
Niekoniecznie trzeba takiego dzika odstrzelić, wszystko zależy od podejścia Powiatowego Lekarza Weterynarii i odpowiedniej interpretacji przepisów. Przecież nikt nie zabrania przewożenia odłowionych dzików w tej samej strefie ASF.