
22-letnia łuczniczka twierdzi, że jako szesnastolatka została odurzona i zgwałcona przez trenerów Henryka J. i Kazimierza K. Sprawę zgłosiła w Prokuraturze Rejonowej w Złotoryi, która wszczęła postępowanie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Obaj mężczyźni zaprzeczają, by doszło do takiej sytuacji. Stawiane przez kobietę zarzuty bada też Polski Związek Łuczniczy.
Telewizja Polsat wyemitowała wczoraj w magazynie "Interwencja" reportaż Pawła Gregorowicza, który rozmawiał z pokrzywdzoną zawodniczką. Według niej do gwałtu doszło w lipcu 2017 r. w Warszawie, gdy miała 16 lat. Po zawodach łuczniczych pani Sylwia powiedziała do trenera Henryka J., że się źle czuje.
- Słońce mnie trochę przygrzało i on powiedział: przyjdź do mnie, to dam ci tabletkę na ból głowy. Dano mi tabletkę. Połknęłam tabletkę z colą i po tym drinku odleciałam. Obudziłam się na łóżku. Czułam wszystko, w dwóch miejscach intymnych naraz. Nawet krzyczeć nie mogłam. Nie mogłam z żadnej strony się załatwić, bo tak wszystko mnie bolało - opowiada Sylwia w reportażu wyemitowanym przez Polsat.
Kilka dni później znalazła w swoim telefonie komórkowym trzysekundowy filmik i zdjęcia, które dziś są dowodem w postępowaniu o gwałt. Na zdjęciach wyraźnie widać nagiego Kazimierza K. w łóżku z rozebraną i wyglądającą na nieprzytomną Sylwią. W pokoju musiał być wówczas ktoś trzeci - ktoś kto zrobił te fotki. Według łuczniczki, to trener Henryk J. Kobieta rozpoznała jego głos w trzysekundowym filmiku, nagranym przypadkiem, gdy nieporadnie próbował uruchomić aparat w telefonie.
- Są to zdjęcia mocne, przedstawiające, w naszej ocenie, sytuacje, gdzie dochodziło do zbliżeń wbrew woli osoby niepełnoletniej. Mówiąc wprost, co najmniej do innej czynności seksualnej, jak również zgwałcenia - informuje mecenas Ernest Ziemianowicz, reprezentujący pokrzywdzoną kobietę.
Kazimierz K. trenuje zawodników w Obuwniku Prudnik. - Nie pamiętam takiej sytuacji, żebym ja kogokolwiek przymuszał do czegokolwiek - zapewniał w lutym Pawła Gregorowicza.
- To są pomówienia. Ja nie wiem kiedy, w jakim pokoju i w jakich okolicznościach zostały zrobione te zdjęcia - mówi nam Henryk J. Jest trenerem w klubie łuczniczym Unia Pielgrzymka i nauczycielem wychowania fizycznej w szkole podstawowej.
Z materiału Polsatu wynika, że to nie pojedynczy incydent. Pani Sylwia mówi, że trener Henryk J. już wcześniej, gdy miała 15-lat, dotykał ją po brzuchu, piersiach, miejscach intymnych, przytulał się, całował i gryzł w ucho. Mroziło ją to, nie była w stanie nic z tym zrobić. Według drugiej łuczniczki, na treningach dochodziło do tego rodzaju niestosownych zachowań wobec innych dziewcząt.
I on, i Kazimierz K. to postacie bardzo znane w środowisku. Obaj byli prezesami Polskiego Związku Łuczniczego i mają na swoim koncie szereg sportowych sukcesów. Ich zawodnicy - m.in. pani Sylwia - sięgali po najwyższe trofea w krajowych i zagranicznych zawodach. Henryk J. sprawił, że klub z podzłotoryjskiej wsi stał się jednym z ważniejszych ośrodków łucznictwa w Polsce, matecznikiem wybitnych sportowców.
Mężczyźni zarzucają pani Sylwii, że ich fałszywie oskarża. Wypierają się jakichkolwiek kontaktów o charakterze seksualnym z nieletnimi zawodniczkami. Ich pełnomocnik mec. Wieńczysław Grzyb złożył w Prokuraturze Rejonowej w Złotoryi zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art 238 Kodeksu karnego (chodzi o artykuł dotyczący złożenia fałszywego zawiadomienia o przestępstwie). W imieniu Henryka J. klub Unia Pielgrzymka wydał oświadczenie, że informacje "nie są one prawdziwe" oraz "że zostały podjęte odpowiednie kroki prawne w celu obrony jego praw".
- Dla mnie to bardzo smutne - mówi legniczanin Józef Baściuk, prezes Polskiego Związku Łuczniczego. - Kiedy dziennikarz Polsatu pokazał mi tamte zdjęcia, przeżyłem szok. To szok również dla całego środowiska, bo dotyczy znakomitej zawodniczki i trenerów z wieloletnim dorobkiem. Jako związek podjęliśmy działania. Skierowaliśmy sprawę do komisji dyscyplinarnej. Zwróciliśmy się do klubów i zawodników z deklaracją udzielenia wszelkiej potrzebnej pomocy.
Henryk J. i Kazimierz K. nie zostali zawieszeni w pracy trenerskiej do czasu wyjaśnienia sprawy. Józef Baściuk mówi, że jako prezes PZŁucz nie jest władny podjąć takiej decyzji, ale może to zrobić komisja dyscyplinarna.
Link do materiału Polsatu: KLIKNIJ TUTAJ
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!