
Czteroletnia dziewczynka już dwa razy uciekła z miejskiego przedszkola w Legnicy "do domu". W Jaworze było podobnie: niezauważony przez nikogo chłopczyk poszedł z przedszkola do sklepu na zakupu. Niby wszystko jest w porządku - placówki spełniają ustaloną przez ministerstwo normę (1 przedszkolanki na 28 dzieci). Ale czy na pewno?
W poniedziałek 12 września około godz. 15.30 ochroniarz jednego z jaworskich marketów zwrócił uwagę na czteroletniego malca, który chodził sam po sklepie z koszykiem wypełnionym słodyczami i zabawkami. Okazało się, że chłopczyk powinien być w przedszkolu. Nikt w placówce nie zauważył, jak ubrał się w szatni i nie czekając na tatę wyszedł, aby kupić sobie coś na urodziny. Ochroniarz powiadomił policję.
- Chwilę później na miejscu był już policyjny patrol - opowiada asp. sztab. Ewa Kluczyńska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Jaworze. - Mundurowi wiedzieli, z którego przedszkola oddalił się malec. Zaniepokojone opiekunki oraz ojciec dziecka, który przyszedł po syna do placówki i tam go nie zastał, zdążyli już powiadomić policję.
W środę 14 września podobna historia przydarzyła się w Legnicy. Czteroletnia dziewczynka z rocznika, który przyszedł we wrześniu, niepostrzeżenie wymknęła się z miejskiego przedszkola. Szła "do domu". Na szczęście zauważyła ją przechodząca obok placówki kobieta i zareagowała, tzn. odprowadziła czterolatkę do placówki. Okazuje się, że to już druga od początku roku ucieczka tej dziewczynki.
W grupie jest 28 nowych dzieci. Zajmuje się nimi jedna nauczycielka. Taka sytuacja jest zgodna z normą Ministerstwa Edukacji Narodowej i Nauki, które przekazuje gminie subwencję na prowadzenie przedszkoli.
- Jeszcze kilka miesięcy temu przepisy mówiły o jednej nauczycielce na 25 dzieci, ale po wybuchu wojny na Ukrainie tę normę zwiększono do 28 dzieci - mówi Piotr Seifert, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Legnicy. - Tak jest w całej Polsce, nie tylko u nas. Dodatkowo dyrektorzy mają od września możliwość zatrudnienia na 1,5 etatu specjalisty, np. psychologa czy logopedy.
W szczególnych przypadkach (np. dla dzieci autystycznych) w przedszkolach można zatrudnić kogoś do pomocy nauczycielce, ale akurat ta konkretna dziewczynka na takie wsparcie się nie kwalifikuje.
Zdarzeniu w Jaworze przygląda się policja. Prowadzone jest postępowanie w kierunku art. 160 § 2 kk, czyli narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. W przypadku Legnicy policja jak dotąd nie została powiadomiona o incydentach z uciekającą czterolatką.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mogło się skończyć różnie. Dobrze, że nic się nie stało . Ale przecież jak zwykle mądry Polak po szkodzie i szybki do oceny sytuacji i karania . A ja się pytam ; czy J E D N A osoba na 28 dzieci w grupie to dobre rozwiązanie ? A co jak pani musi wyjść do toalety z jednym z dzieci lub sama z sobą ? Tu " mądre" przepisy niczego nie przewidziały ? Cięcie etatów nie zawsze wychodzi na dobre . Najważniejsze, że vice prezydent zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji . WOBEC SIEBIE SAMYCH - URZĘDNICY POWINNIŚCIE WYCIĄGNĄĆ WNIOSKI I KONSEKWENCJE !!!!!!!
Zastępca prezydenta to chodzący Pinokio zapuścił bródkę by go tak szybko nie rozszyfrowano ale niech się Pan nie martwi dużo legnickiej ludności poznało się na Pana kłamstwach obietnicach. Wnioski powinni wyciągnąć wobec Pana i Pana współpracowników !!!