
Prokuratura Rejonowa w Świdnicy skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Apolinaremu L., który przez dwa lata - od lutego 2020 do marca 2022 r. - kierował Dyrekcją Zarządu Zlewni Wód Polskich w Legnicy. Według prokuratury, w wyniku jego zaniedbań w 2020 r. w zalewie świdnickim doszło do wyginięcia 3 tysięcy małży z Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych.
Jako dyrektor legnickiego zarządu zlewni Apolinary L. odpowiadał za stan urządzeń hydrotechnicznych na obszarze od Dzierżoniowa po Złotoryję. Świdnicka Prokuratura Rejonowa, badając przyczynę katastrofy ekologicznej na zalewie Witoszówka w Świdnicy, uznała, że zaniedbywał swe obowiązki. Nieremontowana zapora na zalewie w Świdnicy znalazła się w tak złym stanie technicznym, że zaczęła stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia okolicznych mieszkańców. Wykazała to okresowa kontrola przeprowadzona w maju 2020 r. przez Centrum Technicznej Kontroli Zapór Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego. Aby uniknąć rozerwania zapory, Apolinary L. podjął decyzję o stopniowym obniżeniu poziomu wody, co doprowadziło do odsłonięcia siedlisk małży z zagrożonego wyginięciem gatunku szczeżuja wielka. Nastąpiło to bez konsultacji z użytkownikami wód oraz bez nadzoru i inwentaryzacji przyrodniczej. Zwierzęta można było uratować, gdyby przed spuszczeniem wody zostały przeniesione w inny akwen. Zdaniem prokuratury oskarżony nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, przez co naruszył równowagę środowiska i doprowadził do degradacji ekosystemu.
W rozmowie z portalem swidnica24.pl prokurator rejonowy Marek Rusin wyjaśnia, że nie kwestionuje konieczności wykonania remontu zapory. - To była słuszna decyzja, ale należało wcześniej przeprowadzić analizę skutków obniżenia poziomu wody w zalewie dla zwierząt i roślin - mówi. Wody Polskie powinny zwrócić się w tej sprawie do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który wskazałby, jak postąpić ze zwierzętami. Apolinary L. zaniechał takich konsultacji.
Apolinary L. jest z wykształcenia ekonomistą. Jego specjalność to ekonometria i statystyka. Dyrektorską karierę zaczął robić wraz z dojściem do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Od 2006 do 2017 r. był zatrudniony w Zakładzie Hydrotechnicznym KGHM Polska Miedź S.A., najpierw jako dyrektor ds. finansowych, potem jako dyrektor naczelny. Został usunięty ze stanowiska po tym, jak na terenie zbiornika unieszkodliwiania odpadów poflotacyjnych Żelazny Most zerwała się winda z trzema pracownikami w środku. W październiku 2017 r. ówczesny prezes KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki powołał go na stanowisko zastępcy dyrektora do spraw ekonomicznych w Hucie Miedzi Legnica. Apolinary L. przepracował w hucie 2 lata i 4 miesiące, po czym objął dyrekcję Zarządu Zlewni Wód Polskich w Legnicy. W marcu 2022 r. - już w trakcie śledztwa prokuratury - został zastąpiony przez Krzysztofa Stycznia.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Prawdziwy "specjalista" od wszystkiego. W linku film "Siła kłamstwa" o działalności podkomisji Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej......https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29323412,tvn24-na-celowniku-wladzy-za-jeden-film-dlatego-gazeta-pl-teraz.html#s=BoxMMtImg1
Pisowcy doprowadzają wszystko do ruiny... Gorzej, niż PZPR kiedyś...
Nieremontowana zapora na zalewie w Świdnicy znalazła się w tak złym stanie technicznym, że zaczęła stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia okolicznych mieszkańców. Aby uniknąć jej rozerwania, Apolinary L. podjął decyzję o obniżeniu poziomu wody, co doprowadziło do odsłonięcia siedlisk małży z zagrożonego wyginięciem gatunku szczeżuja wielka - twierdzi autor. Na logikę rzecz biorąc kiedy Apolinary L. miał zaniedbać zaporę, skoro został dyrektorem kilka miesięcy przed podjęciem decyzji o obniżeniu poziomu wody dla ratowania zapory przed jej rozerwaniem. Takie zaniedbania powstają latami. A więc zarzut może dotyczyć poprzedników Apolinarego L. Można domyślać się, że dyrektor ratował nie tylko zaporę, ale ludzi przed śmiercią w wyniku rozerwania zapory i rozlaniu wody. W takich sytuacjach ratuje się ludzi, nawet kosztem żyjątek wodnych. Na małżach świat się nie kończy. Jak nie będzie ich w jednym zbiorniku to będą w innym. Można przesiedlić.
Ty rozumiesz w ogóle co czytasz? Jest oskarżony o to, że nie przeniósł małż do innego zbiornika, przed spuszczeniem wody - na co miał czas.
Zawód - dyrektor.
Woda w zbiorniku została obniżona na skutek decyzji inspektora z IMGW, który nakazał zrzucenie wody, ze wzgledu na bardzo zły stan techniczny zapory. Małże były przenoszone systematycznie do wody w miare zrzucania wody.
Prawa dzieli się na prawdę, pół prawdę i g...no prawdę i trochę manipulacji. Artykuł to miks dwóch ostatnich. Ciekawe kto posmarował, żeby walić błotem.
no to Lipa
jak należał ostatnio do pis to i tak nie dojdziemy prawdy
Czyli Pisiory jak zwykle jakiegoś pociotka wciskają gdzie się da i na wszystkim się znają. PIS DOPROWADZIŁ KRAJ DO RUINY A MÓWIĄ ŻE TO JESZCZE NIE KONIEC.
Należało przeprowadzić analizę skutków obniżenia poziomu wody w zalewie dla zwierząt i roślin. Wody Polskie powinny zwrócić się w tej sprawie do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, który wskazałby, jak postąpić ze zwierzętami. Apolinary L. zaniechał takich konsultacji - mówi prokurator. Po tej wypowiedzi prokuratora widać, dlaczego sprawy karne latami są badane, analizowane, opiniowane i konsultowane. Dyrektor nie skorzystał z procedur stosowanych w wymiarze sprawiedliwości. Zachował się jak rasowy, kompetentny menadżer. Ocenił sytuację i podjął decyzję ratując zarówno zaporę jak i parę ludzkich istnień. Gdyby zapora padła, woda wylałaby się ze zbiornika, a małże padły z braku wody to byłoby wszystko w porządku. Dyrektor złożyłby wyjaśnienie, że właśnie bada, analizuje, zbiera opinie, wydaje pieniądze na ekspertyzy i prowadzi konsultacje w sprawie zapory. Wówczas byłby z pewnością uniewinniony.