
Nadal nie ma zarzutów dot. nieprawidłowości w legnickim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze ze względu na rozległość materiału dowodowego przedłużyła śledztwo w tej sprawie do marca 2020 r.
Prowadzący dochodzenie jeleniogórscy śledczy przesłuchali już blisko sto osób. Póki co nikt nie usłyszał zarzutów. Sprawa jest skomplikowana i jak mawiają prokuratorzy – rozwojowa.
Afera w legnickim ZUS-ie wybuchła w lipcu 2018 r. W jej wyniku stanowisko dyrektora stracił wówczas dyrektor oddziału Jerzy Ulewski, jego zastępca Robert Sieńko oraz kilku pracowników. Wg nieoficjalnych informacji w proceder, który miał trwać od 2011 r. zamieszane były m.in. dwie naczelniczki oraz pracownicy wydziału ubezpieczeń i składek oraz wydziału zasiłków i centrum wsparcia informatycznego.
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze sprawdza, czy w legnickim ZUS-ie dochodziło do wyłudzania świadczeń chorobowych w efekcie których zakład mógł stracić nawet 2 mln zł.
Jak miał wyglądać mechanizm wyłudzeń? Członkowie najbliższych rodzin pracowników ZUS-u zakładali własną działalność gospodarczą, decydując się na odprowadzanie dobrowolnych wysokich składek chorobowych. Następnie szybko przynosili zwolnienia lekarskie i występowali o zasiłek. W ten sposób otrzymywali nawet po kilka tys. zł miesięcznie. Pracownicy ZUS-u oczywiście nie sprawdzali, czy firmy ich rodziców, teściów, czy małżonków są nie są aby fikcyjne, świadczenia prawidłowe i czy chorzy są naprawdę chorzy.
FOT. ANDRZEJ TRZECIAK
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie