
W Raszówce na pewno, a może także w Gorzelinie i Chróstniku, najpóźniej od września zatrzymywać się będą pociągi Kolei Dolnośląskich – taką deklarację złożył mieszkańcom Raszówki i pobliskich miejscowości Tymoteusz Myrda, członek zarządu województwa dolnośląskiego.
To pokłosie sobotniego protestu zorganizowanego właśnie w Raszówce, który uniemożliwił wjazd pierwszego, historycznego pociągu do Lubina, gdzie z tej okazji zaplanowano wielką fetę. Na pokładzie pociągu był marszałek Cezary Przybylski i cała świta VIP-ów. W związku z blokadą torów w Raszówce, goście z Wrocławia do Lubina dojechali podstawionym w Legnicy autokarem.
Kilkanaście policyjnych radiowozów i kilkudziesięciu policjantów, włącznie z grupą szturmową nie przekonało protestujących mieszkańców Raszówki i okolicznych wiosek do opuszczenia torów. Na miejscu pojawili się oprócz Tymoteusza Myrdy - Damian Stawikowski oraz Witold Lech Idczak, czyli prezes i wiceprezes Kolei Dolnośląskich.
- Wszystkie pociągi za wyjątkiem ekspresowego „Jana Wyżykowskiego” zatrzymywać się będą w Raszówce, rozważymy również możliwość postojów w Gorzelinie i Chróstniku – zadeklarował Myrda.
Odpowiedzialny za transport członek zarządu województwa obiecał protestującym, że po weekendzie zwróci się do PKP Polskie Linie Kolejowe z prośbą o pilne włączenie wiosek między Lubinem a Legnicą do rozkładu jazdy pociągów.
- Wszystkie pociągi za wyjątkiem ekspresowego „Jana Wyżykowskiego” zatrzymywać się będą w Raszówce, rozważymy również możliwość postojów w Gorzelinie i Chróstniku – mówił Tymoteusz Myrda.
Dodajmy, że kursujące między Legnicą a Lubinem pociągi Kolei Dolnośląskich po wakacjach mają się również zatrzymywać w Rzeszotarach. Do porozumienia między marszałkowskim przewoźnikiem a gminą Miłkowice doszło po tym, jak wójt Dawid Stachura zadeklarował, że wybuduje przy przystanku kolejowym parking.
Przypomnijmy, że linia kolejowa Legnica – Lubin wraz z przystankami została zmodernizowana za unijne pieniądze. Władze Lubina i samorząd województwa postanowiły jednak, że pociągi zatrzymywać się na nich nie będą. Nie brakuje opinii, że to pokłosie konfliktu z gminą wiejską Lubin (więcej TUTAJ). Wszystko jednak wskazuje na to, że władze województwa z tej równie niezrozumiałej co kompromitującej decyzji, będą się musiały wycofać.
I nie zmienią tego faktu pogróżki na które sobie pozwolił Robert Raczyński.
- Ukradziono nam pociąg, a w pociągu były wszystkie lampy, nie możemy więc państwu zaprezentować wielkiego, świetlnego przedstawienia, a druga dobra, to taka, że znajdziemy tego, który ukradł, solidnie go wybatożymy i obciążymy kosztami tego koncertu! – grzmiał w sobotę prezydent Lubina, lider Bezpartyjnych Samorządowców.
Raczyński miał powody do złości, bo zamiast spektakularnej fety z rozświetlonym wjeżdżającym przy akompaniamencie orkiestry do Lubina pociągiem - była klapa, i to totalna.
Źródło, FOT: ug.lubin.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie