
Sąd Najwyższy oddalił wniosek obrońcy skazanego na 25 lat. więzienia Tomasza P. o wznowienie prawomocnie zakończonego postępowania sądowego. W grudniu 2012 roku w biurze spółki Rank Progress w w Legnicy Tomasz P. rzucił się z siekierą na byłą partnerkę. Zostawił ją nieprzytomną, w kałuży krwi, z siekierą w głowie i uciekł.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Legnicy z 7 listopada 2015 r. (podtrzymanym późnej przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu) Tomasz P. ma pozostać w więzieniu do 2041 roku. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać najwcześniej w 2036 roku. Badając popełnioną przez niego zbrodnię, sądy nie miały wątpliwości, że jako człowieka wyjątkowo perfidnego, mściwego i niebezpiecznego trzeba go na długo odizolować od społeczeństwa.
Ta zbrodnia sprzed 11 lat wstrząsnęła Legnicą. Jej ofiarą padła młoda kobieta, matka, córka lokalnego VIP-a, związana przez kilka lat z Tomaszem P. - biznesmenem z Bytomia, jak się okazało, szemranym. Uciekła od niego w 2009 roku, gdy został aresztowany jako podejrzany o milionowe oszustwa. Nie potrafił się pogodzić z jej odejściem i kiedy wrócił na wolność, odnalazł ją w Legnicy, gdzie próbowała sobie na nowo ułożyć życie. Wcześniej otrzymywała przemycane z więzienia listy, gdzie zapowiadał masakrę, o jakiej jeszcze w mieście nie słyszano. My razem na powierzchni, albo pod ziemią – pisał. Zastraszał ją i szantażował. Chciał, by znowu razem zamieszkali. Tydzień przed zbrodnią upajał się jej strachem podczas "wycieczki" do Grodźca, gdzie z bagażnika samochodu wyjął sznur i siekierę. Posługując się tymi rekwizytami wymusił na kobiecie obietnicę, że do niego wróci.
3 grudnia o godzinie 7.35 Tomasz P. przyszedł do biura, gdzie pracowała, w kurtce, czapce z daszkiem, z zarzuconym przez ramię plecakiem, w którym miał m.in. siekierę, długopis taktyczny, gaz obezwładniający. Wywabił swą ofiarę do sekretariatu. “Jakby się coś działo, dzwońcie po policję” – zdążyła ostrzec koleżanki, nim usłyszały jej krzyk i przez uchylone drzwi zobaczyły oskarżonego unoszącego siekierę nad głowę kobiety. Zaatakowana broniła się zaciekle i próbowała uciec na korytarz, gdy zadawał ciosy. Przerażone pracownice biura widząc furię Tomasza P., schroniły się w sali konferencyjnej. Gdy Jolanta, po ciosie w głowę zwaliła się nieprzytomna na ziemię, Tomasz P. zrzucił poplamioną krwią kurtkę i uciekł.
Kobieta przeżyła. Przeszła szereg skomplikowanych operacji. Rany na ciele się zagoiły, ale po traumie, jaką przeszła, trudno jej było się pozbierać. Chcąc zapewnić jej bezpieczeństwo, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zakazał Tomaszowi P. na 15 lat kontaktowania się z pokrzywdzoną i zbliżania się do niej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
cholerny psychol
corka żanego vipa tylko górnika
Nie rozumiem. Sąd skazał tego ch........ na 25 lat więzienia ale zakazał mu kontaktu na 15 lat? Czy może to będzie liczone od momentu gdy ten gnój wyjdzie z więzienia?
Ja jako podatnik nie chcę utrzymywać takiego dziada