
Do rady miejskiej wpłynęło pismo z Pol-Miedź Trans ws. udzielenia zgody na zwolnienie z pracy Łukasza Laszczyńskiego. W KGHM-owskiej spółce wiceprzewodniczący rady jest zatrudniony na stanowisku kierownika biura rozwoju.
Kłopoty Łukasza Laszczyńskiego w pracy to pokłosie przewrotu w legnickich strukturach Prawa i Sprawiedliwości. Poszło o współpracę w radzie miejskiej z Platformą Obywatelską. W maju br. partia Laszczyńskiego zawiesiła w prawach członka, a w sierpniu wyrzuciła. Za wymierzoną w prezydenta Tadeusza Krzakowskiego „koalicję” z PO zapłaciła również posłanka Ewa Szymańska, która została przez zarząd okręgowy odsunięta od kierowania legnickimi strukturami PiS.
Osobą numer 1 w legnickim PiS jest od tej pory były miejski radny, Zbigniew Bytnar, który piastuje funkcję „komisarza”. Co ciekawe, jego nazwisko jest jednym z dwóch, jakie widnieje na piśmie z Pol-Miedź Trans (podpisał je również prezes Stanisław Bazak). Bytnar jest bowiem członkiem zarządu tej spółki.
Dlaczego w Pol-Miedź Trans nie ma już miejsca dla wiceszefa rady miejskiej? Formalnie, sprawa oczywiście nie ma nic wspólnego z polityką. Z wniosku wynika bowiem, że chodzi głównie o zmiany organizacyjne, które polegają m.in. na likwidacji zajmowanego przez Laszczyńskiego stanowiska. Niezależnie od tego, przełożeni zarzucają Laszczyńskiemu „lekceważący stosunek do pracy polegający na notorycznym i uporczywym naruszaniu norm czasu pracy”.
Jak zachowa się rada miejska ws. Laszczyńskiego? Nie wiadomo. W przeszłości jednak, bez względu na polityczny rozkład sił, radni w takich sprawach imponowali solidarnością i zgody na zwolnienie nie wyrażali. W minionych kadencjach tak było w przypadku głosowań nad pozbawieniem etatów dwójki obecnych posłów: zajmującej stanowisko wicedyrektor Huty Miedzi Legnica Ewy Szymańskiej i wykładowcy na PWSZ Roberta Kropiwnickiego.
Ostatnie głosowanie ws. udzielenia zgody na zwolnienie radnego miało miejsce 10 lat temu i dotyczyło Jana Kurowskiego, wówczas radnego PiS i pracownika biura zarządu KGHM Polska Miedź. W historii legnickiego samorządu rada miejska swojego członka na bezrobocie „wysłała” tylko raz. Dotknęło to prawicowego radnego, pracownika MOPS-u Dariusza Grześkowiaka. To jednak stare dzieje, bo wówczas Legnicą rządził jeszcze prezydent Ryszard Kurek.
FOT. ANDRZEJ TRZECIAK
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To nie takie stare dzieje. Wówczas rada miejska była zdominowana przez SLD i Unię Demokratyczną, a Grześkowiak był z KPN. Komuna nie patyczkowała się. Nie miało znaczenia, że Grześkowiak był inwalidą z bardzo osłabionym wzrokiem. Co się zmieniło? Ano niewiele albo nic. Dzisiaj rządzi następca Kurka namaszczony jeszcze przez poseł Kowalską, a w radzie miejskiej większość radnych Krzakowskiego, który wstydliwie, od lat nie afiszuje się legitymacją partyjną SLD. A trudne sprawy z nieposłusznymi radnymi załatwiane są rękami napalonych na koalicję z Krzakowskim.
Czy takie decyzje zarządu spółki są zgodne z Kodeksem Etycznym KGHM?
Partyjny komisarz obsadzony w roli prezesa spółki zwalniania pracownika, który będąc radnym jest odporny na partyjne polecenia komisarza. Sprawa nie ma nic wspólnego z polityką - twierdzi autor publikacji.Pogratulować logiki. Sprawa tymczasem jest czysto polityczna, w najgorszym marksistowskim wydaniu.