
Radna Aleksandra Krzeszewska wsłuchując się w skargi mieszkańców Legnicy, podjęła interwencję ws. braku odpowiedniej reakcji służ miejskich na zgłoszenia dot. problemu bezpańsko pozostawionych zwierząt i żąda systemowego rozwiązania tego problemu. Zapytanie w tej sprawie trafiło już na biurko prezydenta Tadeusza Krzakowskiego.
Aleksandra Krzeszewska zapewnia, że do zajęcia się sprawą zainspirowała ją nie tylko dyskusja w mediach społecznościowych, ale również skargi, które zgłaszają jej wyborcy.
- Legniczanie chcąc zgłosić problem, często spotykają się z toporną reakcją straży miejskiej, która każe czekać na patrol nawet po kilka godzin lub zaleca by sami rozwiązali problem - zauważa radna.
Jako jeden z przykładów podaje sytuację z dworca PKP, gdzie bezpańsko błąkający się pies wskoczył na tory tuż przed zapowiadanym wjazdem pociągu. Zwierzę uratowała kobieta, która wyciągnęła go na peron i zadzwoniła do straży miejskiej. Dyspozytor oznajmił jednak ku jej zaskoczeniu, że w tych godzinach nie ma żadnego patrolu i polecił kobiecie samej zawieźć psa do schroniska.
- "Pani złapała psa, to pani ma go zawieść do schroniska" – usłyszała od dyspozytora Straży Miejskiej w Legnicy. Czworonogiem także nie chciała zająć się Straż Ochrony Kolei. Pomocny okazał się jedynie taksówkarz.
Radna Krzeszewska wystosowała do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego zapytanie, w którym prosi o "wprowadzenie w podległych mu służbach systemowego rozwiązywania takich sytuacji i większego szacunku wobec interweniujących społecznie woluntariuszy".
Krzeszewska żąda także od włodarza miasta określenia obowiązków straży miejskiej wobec interwencji w sprawie bezpańskich zwierząt oraz dopytuje o to, czy miejscy mundurowi mogą odmówić pomocy w takich sprawach.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Straż miejska w Legnicy ma gdzieś bezpanskie zwierzęta. Zdarzyła mi się sytuacja gdy zadzwonilam do nich z prośbą o interwencję ponieważ na środku jezdni ulicy Złotoryjskiej gdy strasznie padał deszcz siedział bezpanski kundelek, który kulal na jedną łapkę i czekał chyba na właściciela. Myślę że go ktoś porzucił pewnie, :( czekałam na przyjazd straży miejskiej 2h.Niestety się nie doczekałam. Co robić w takich sytuacjach? Ja poprostu poszłam bo śpieszylam się do pracy i liczyłam na to że ktoś go przygarnie. Ja już mam psa że schroniska. Serce peka ludziom którzy nie są obojętni na los zwierząt. Widać straż miejska w Legnicy ma to gdzieś. Do kogo się zwrócić w takiej sytuacji?