
Sąd Najwyższy rozpatrzył kasację w sprawie Andrzeja P., trenera polskiej kadry narodowej kolarek górskich oskarżonego o seksualne przestępstwa wobec zawodniczek i innej kobiety. Uchylił fragmenty wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, które pozwoliły mu dotąd unikać kary.
W 2007 r. podczas zgrupowania narodowej kadry Polski na Cyprze Andrzej P. rzucił jedną z kolarek na łóżko i zgwałcił.
W 2010 r. podczas zgrupowania kadry w Kanadzie dokonał tzw. innej czynności seksualnej wobec drugiej młodziutkiej zawodniczki, upojnej alkoholem.
Trzecią z poszkodowanych kobiet Andrzej P. próbował zgwałcić w 2011 r. w hotelu w Złotoryi. Spił ją, rozpiął jej stanik i usiłował zdjąć spodnie. Udało się jej uciec i wezwać pomoc.
Sąd Najwyższy zajął się tą sprawą w związku z wnioskami o kasację, złożonymi przez prokuraturę oraz pełnomocnika jednej z pokrzywdzonych kobiet.
W pierwszej instancji zarzuty wobec trenera badał Sąd Okręgowy w Legnicy. 2 lutego 2022 uznał Andrzeja P. za winnego trzech czynów - gwałtu, doprowadzenia do innej czynności seksualnej oraz usiłowania gwałtu - i skazał go łącznie na 4 lata pozbawienia wolności. Od więzienia uratował trenera Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Rozpatrując apelację obrońcy Andrzeja P. w wyroku z 20 grudni 2022 r. zmienił kwalifikacje prawne czynów opisanych w akie oskarżenia na seksualne nadużycie stosunku zależności, co automatycznie powodowało przedawnienie się ich karalności. Postępowanie dotyczące dwóch pierwszych czynów (z 2007 i 2010 r.) zostało umorzone, a za trzeci (z 2011) gwałciciel poniósł symboliczną karę: 15 tys. zł grzywny.
Wczoraj Sąd Najwyższy uchylił fragmenty ubiegłorocznego wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu umarzającego postępowanie w sprawie przestępstw popełnionych na Cyprze i w Kanadzie. Nakazał ponowne rozpoznanie ich w postępowaniu odwoławczym. W pozostałym zakresie oddalił apelację prokuratora jako oczywiście bezzasadną.
Andrzej P. był w latach 1999 - 2011 trenerem żeńskiej kadry narodowej w kolarstwie górskim i współautorem ogromnych sukcesów odnoszonych przez polskie zawodniczki. To w tym czasie Maja Włoszczowska została wicemistrzynią olimpijską. Miał status celebryty, brylował w mediach. Na fali popularności objął funkcję dyrektora sportowego w Polskim Związku Kolarskim.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To ciekawe. Gwałcił dziewczyny i dostał w 2007 roku Złoty Krzyż Zasług, a w 2010 roku Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Nikt niczego nie wiedział i o niczym nie słyszał? Ta sprawa przypomina mi inny przypadek z Legnicy sprzed wielu lat, kiedy molestowaniem zajmował się jakiś trener zdaje się kolarstwa szosowego. Co to się dzieje? Ludzie biorą przykład z klechów?
Trener JZ czy JJ? Rzuć inicjałem żeby nie padały podejrzenia na niewłaściwego.
Pewnie do kościoła chodził I praktyki brał od facetów w czarnych Sutanna ch