
Starostwo Powiatowe w Jaworze wydało komunikat zalecający mieszkańcom ostrożność przy spożywaniu owoców i warzyw "z terenów przemieszczania się dymów" z pożaru składowiska odpadów w Wilkowie koło Złotoryi. Jacek Watral, szef Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Legnicy, ma wątpliwości, czy taka informacja zamiast skłaniać do rozsądku nie wywoła w społeczeństwie paniki.
W Wilkowie strażacy już czwartą dobę walczą z pożarem wielkiego (9 tysięcy metrów sześciennych) składowiska opon po zamkniętym rok temu zakładzie, który miał je utylizować metodą pirolizy. Nad okolicą unoszą się kłęby dymu. Wiatr niesie je dziesiątki kilometrów w różnych kierunkach, głównie na wschód. "Pomimo uciążliwego i wyczuwalnego zapachu w niektórych regionach, pomiary stężenia substancji toksycznych nigdzie nie wykazały bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia. W związku z powyższym w przypadku uciążliwego zapachu w poszczególnych regionach profilaktycznie zaleca się zamykanie okien oraz zminimalizowanie spacerów na wolnym powietrzu" - informuje Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Złotoryi.
Starostwo Powiatowe w Jaworze poszło o krok dalej. Wczoraj opublikowało komunikat: "Zaleca się ostrożność w spożywaniu produktów roślinnych (warzywa, owoce) z terenów przemieszczania się dymów spowodowanych pożarem składowiska opon w Wilkowie (powiat złotoryjski) w szczególności z gminy Męcinka, Jawor, Mściwojów i Wądroże Wielkie".
Zdzisław Sokół, kierownik Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Jaworze, wyjaśnia, że komunikat urodził się po posiedzeniu sztabu kryzysowego, gdzie w obecności m.in. przedstawicieli sanepidu, straży pożarnej, Jaworskiego Centrum Medycznego i Powiatowego Inspektoratu Ochrony Roślin rozmawiano na ten temat. - Związki, które powstały w procesie palenia się gumy i opadły na terenie powiatu, to wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) takie jak benzopiren czy inne pochodne benzenu. Są bardzo niebezpieczne przy bezpośrednim spożyciu, bo mogą prowadzić do zmian nowotworowych - mówi Zdzisław Sokół.
Jak wyjaśnia, w komunikacie chodziło o to, aby wzmóc uwagę mieszkańców, na to, co jedzą. Związki z palącej się gumy mają postać tłustej, smolistej substancji, która osadza się np. na roślinach. - Łatwo ją zauważyć, trudno zmyć - kontynuuje Zdzisław Sokół. - Zalecamy mieszkańcom, aby dla własnego bezpieczeństwa, odstąpili od spożycia wczesnych owoców takich jak truskawki i czereśnie, jeśli zauważą na nich tego rodzaju osad. Trzeba zwracać na to uwagę przy jedzeniu sałaty, szczypiorku czy innych nowalijek.
Przed wydaniem komunikatu urzędnicy ze starostwa w Jaworze konsultowali się z naukowcami z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Bez zbadania gleby, trudno cokolwiek wyrokować, ale eksperci skłaniają się do poglądu, że jednorazowa ekspozycja nie narazi dojrzewających później zbóż, ziemniaków, pomidorów czy marchewki. Śladowe ilości WWA, jakie wchłoną w trakcie wegetacji, nie będą zagrożeniem dla konsumentów.
Inne samorządy - w Legnicy, w Złotoryi - nie zdecydowały się wydać podobnych ostrzeżeń. Nie ma też oficjalnych stanowisk sanepidów w tej sprawie. Milczy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Jacek Watral, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy, mówi, że opublikowany przez jaworskie starostwo komunikat to "daleko idąca ostrożność". - Na pewno nie zaszkodzi, o ile nie wywoła paniki - uważa Jacek Watral.
Panika mogłaby się okazać zgubna zwłaszcza dla okolicznych plantatorów truskawek, bo wciąż trwa sezon na te owoce.
Dyrektor Ewa Cwynar z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Złotoryi wierzy w rozsądek mieszkańców, tzn. że zerwawszy jakiekolwiek owoce ze swych sadów, ogródków czy działek ludzie będą pamiętali, aby umyć je przed spożyciem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
to co teraz czas na podobny zakład w Pątnowie?
Przecież z Pątnowa inwestor sam zrezygnował po protestach. A gdyby zakład w Wilkowie działał to i pewnie tego pożaru by nie było.
Do Li- jeśli nie wiesz, to przyszedł bardzo szubko drugi. Polecam poszperać na stronie fb "stop składowisko odpadów niebezpiecznych w legnicy" - tam pisali o tym i dali link.
W Legnicy też miało być, ale się mieszkańcy zorientowali!!!!! https://fakty.lca.pl/legnica,news,80483,Nie_chca_spalarni_przy_ul_Patnowskiej_w_Legnicy.html
Cztery lata temu w Legnicy przez 3 dni płonęło podobne nielegalne składowisko niebezpiecznych odpadów. Czarny pióropusz dymu był widoczny z odległości kilkunastu kilometrów. Pożar gasiło 17 zastępów straży pożarnej. Wówczas zarówno Krzakowski starosta grodzki, Babuśka starosta ziemski jak i Watral szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy nic nie mieli do powiedzenia mieszkańcom Legnicy i okolicznych gmin. Nie ma wątpliwości, że podpalenie odpadów doprowadziło do skażenia powietrza, gleby, roślin i wody. Nikt nie zbadał skali skażenia i zniszczenia środowiska w otoczeniu spalonych odpadów. Sprawa zakończyła się wesołym oberkiem. Więc prezydent Krzakowski kontynuował swój romans z odpadami wydając decyzję dla budowy spalarni opon w Pątnowie i składowiska odpadów niebezpiecznych w rejonie huty. Bezkarność rozzuchwala. Mam nadzieję, że sprawiedliwość choć nierychliwa to jednak dosięgnie prezydenta Krzakowskiego i starostę Babuśkę.
Dziady!
o zatruciu nas arsenem nikt nas nie powiadomi...