
Wracamy do tematu dotyczącego próby odebrania przez legnicką prokuraturę Ministerstwu Śledzia i Wódki koncesji na sprzedaż alkoholu. Wydawało się, że sprawa została zamknięta po decyzji prezydenta miasta, który uznał iż nie widzi podstaw prawych do odebrania koncesji. Prokurator jednak nie odpuścił i zaskarżył postanowienie Tadeusza Krzakowskiego do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Przypomnijmy, że Ministerstwo trafiło na celownik organów ścigania oraz sanepidu 30 stycznia 2021 r., czyli w momencie swojego otwarcia w czasie lockdownu. Choć lokal działał zgodnie z literą prawa, to był systematycznie nękany przez państwowe instytucje, które dążyły do jego zamknięcia realizując politykę rządu wobec przedsiębiorców. Po długiej walce pub wygrał ostatecznie z sanepidem. Prokuratura jednak nie daje za wygraną.
Pisaliśmy o tym na portalu TuLegnica.pl
Szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy, Radosław Wrębiak, jeszcze w kwietniu na podstawie art. 18. ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi chciał odebrać koncesje lokalowi. Chodzi dokładnie o możliwość pozbawienia koncesji w przypadku stwierdzonych naruszeń porządku publicznego wynikających ze sprzedaży alkoholi przy braku reakcji ze strony właścicieli.
Prokurator na podstawie 41 policyjnych interwencji w okolicy lokalu stwierdził, że są bezsporne podstawy do odebrania koncesji. Inaczej jednak sprawę zaopiniował ówczesny zastępca komendanta legnickiej policji podisnp. Artur Szymański, który stwierdził, że interwencji nie można bezpośrednio połączyć z działalnością baru.
O długiej liście, często absurdalnych zarzutów (dotyczących np. przechodniów bez maseczek, interwencji w czasie kilkumiesięcznego zamknięcia lokalu czy spraw dotyczących awantur w okolicy innych restauracji) pisaliśmy na portalu TuLegnica.pl
Prokurator ostatecznie złożył do prezydenta miasta wniosek o odebranie koncesji. Tadeusz Krzakowski jednak odmówił. Sprawa wydała się być zamknięta, jednak w lipcu prokurator postanowił zaskarżyć decyzję prezydenta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Pisaliśmy o tym na portalu TuLegnica.pl
Tym razem prokurator Radosław Wrębiak przedstawia 9 policyjnych interwencji, które także nie wskazują na zakłócanie porządku publicznego w wyniku sprzedaży alkoholu. W trzech z nich możemy wyczytać np, że w „lokalu bawią się ludzie pomimo zakazu”, „w środku przebywa spora grupa osób” czy „uczestnicy nie przestrzegają obostrzeń epidemicznych”. Chodzi rzecz jasna o rządowe zakazy i nakazy epidemiczne, które nie mają nic wspólnego z zakłócaniem porządku.
W innym punkcie możemy przeczytać o interwencji wobec osoby nietrzeźwej w okolicy lokalu w dniu 7 grudnia. Należy jednak pamiętać, że lokal był zamknięty od 24 października do 30 stycznia. W tej sytuacji klienta baru musiałoby mocno trzymać, skoro kilka tygodni po zamknięciu lokalu wciąż pijany przebywał w jego obrębie. Ten przypadek mógłby z pewnością trafić Księgi Rekordów Guinnessa!
- Kolejny przypadek dotyczy śpiącego na ławce bezdomnego. Nie wiem, dlaczego jako lokal mamy pilnować ludzi bezdomnych na mieście. Inne zarzuty też są absurdalne. Chodzi np. o nocną awanturę po zamknięciu lokalu. Przecież po centrum miasta całą noc chodzą różne osoby, choćby do pobliskich sklepów monopolowych. W innym przypadku czytamy o absurdalnej grupie trzydziestu osób atakujących przechodniów pod lokalem. Takich sytuacji nie było. Generalnie w żadnym przypadku policja nie stwierdziła bezpośrednio połączenia interwencji z faktem sprzedaży u nas alkoholu - mówi Artur Borodacz-Białoskórski, współwłaściciel lokalu.
Prokurator jednak twierdzi, że w tym miejscu jedynie Ministerstwo sprzedaje alkohol więc „okoliczności pozwalają na przyjęcie z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, że wymienione interwencje policji były bezpośrednio związane z działalnością lokalu”.
- Ta ocena wynika ze zgromadzonych w sprawie dowodów oraz zasad podstawowych zasad wiedzy i doświadczenia życiowego – pisze szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
Na zdjęciach: pismo szefa prokuratury do SKO.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Musi, liczy na uwagę rządzących i awans. albo dostał zlecenie od "góry, żeby coś z tym zrobić".
Ja bym stawiał na to drugie, czyli " dostał zlecenie od "góry, żeby coś z tym zrobić" ", bo wyraźnie widać, że "Ministerstwo" ma wroga, który chce zniszczyć właściciela lub to sprawka konkurencji. Pewne jest, że cała ta sprawa śmierdzi, a smród leci od prokuratora, ot co !
Menda jeba*a pisowskie ści*rwo, niech się za prawdziwych przestępców weźmie leser
Wkrótce powtwórzysz to na Grunwaldzkiej ..
niewiem ale wygląda jak pisior bez jajec
Prokuratora wybornie pokazał jak zajmuję się porządkiem w mieście zamknąć restaurację i nie będzie niczego jak 30 lat temu a może bedziemy jezdzic do Görlitz Trutnowa bo tam można
Co zrobił prokurator z notorycznym łamaniem prawa zakłócaniem porządku i paraliżowaniem ruchu ulicznego na głównych ulicach Legnicy przez wściekłe macice?
Dlaczego tak łatwo idzie im umażanie spraw pisiorów np. zakup respiratorów czy impreza pisiorska z tańczącym treleckim bez maseczek w środku pandemi. Ktoś się nie podoba "władzy'' to go zamkniemy, bo żaden kapytalysta nie będzie nam pluł w twarz. Jednak ruscy dopieli swego mordując nam inteligencje, teraz mamy tego wyniki że te bałwany pisiiry nami rządzą.
co prawda to prawda, Katyń teraz po czasie dotyka Nas okrutnie. To nie tajemnica , że Warszawę zasiedlili w większości ludźmi z wiosek całej Polski.
Brawo dla pana Prokuratora, wykonuje swoją prace i tyle!
Wykonywać swoją pracę można dobrze albo źle. Temu pachołkowi społeczeństwo wydało dosadną opinię w komentarzach a ty chyba jesteś jednym z tych pachołków ziobry.
Bezsensowne zarzuty. Zamknijcie wszystko w Legnicy i będą tylko emeryci. Masakra. Odkąd pamiętam mieszkańcom w Rynku (oczywiście nie wszystkim) przeszkadzały lokale czynne dłużej niż do g.22. Nie ma wobec tego gdzie wyjść, zjeść, posiedzieć- zaścianek i zazdrość ludzi.
Prawo obowiązywało wszystkich . Są zasady wszyscy przestrzegamy. Jak to się miało do tych ludzi ,którzy mieli zamknięte restauracje?
To było prawo pisane na kolanie, teraz Ci restauratorzy mogą pozywać rząd za bezprawne zamykanie. Kto miał w głowie i jaja mógł się postawić jak to zrobił właściciel Ministerstwa. Jestem za tym że w czasie pandemi powinny być wprowadzone ograniczenia w spotkaniach między ludźmi ale żeby to było zgodnie z prawem i konstytucją oraz godnie zapłacone za przestój. Przedsiębiorcy zapłacili pewnie więcej podatków niż tej pomocy otrzymali.