
W blisko 50-letniej historii Miedzi Legnica (jubileusz wypada w przyszłym roku) żaden trener nie prowadził jej tak długo. Ze 109 meczów o stawkę wygrał 46, zremisował 28, przegrał 35. Patrząc na suche liczby, bilans co najwyżej dobry, ale nie wybitny. Tyle że nie oddający dokonań Dominika Nowaka w Legnicy.
Parafrazując powiedzenie Aarona Levensteina, statystyki są jak stringi – pokazują wiele, ale nie pokazują najważniejszego. Liczę na to, że Dominik Nowak nie obrazi się na mnie za te odwołanie do elementu damskiej bielizny. Szkopuł w tym, że pasuje jak ulał do oceny trzyletniej pracy tego szkoleniowca w Miedzi.
Jest taki baskijski trener Juan Manuel Lillo. U nas praktycznie anonimowy, bo i jego zawodowe CV nie powoduje, żeby było inaczej. Ale to właśnie on, wielki filozof futbolu - Johan Cruyff, Marcelo Bielsa i Cesar Luis Menotti w jednej osobie - jest wielkim mentorem Pepa Guardioli. O takich, jak Lillo w Hiszpanii mówią, że są sprzedawcami dymu, bo ładnie opowiadają o piłce, ale punktów z tego nie ma.
Pod koniec swojej pracy w Miedzi, Dominik Nowak był trochę takim legnickim Lillo, sprzedawcą dymu. Sprzedawał go choćby po meczu w Suwałkach, gdy opowiadał, że nie było aż tak źle, bo choć jego drużyna ledwie zremisowała (wyrównując w doliczonym czasie gry), to jednak zdominowała rywala (najgorszą drużynę w lidze). Nowak nie poradził sobie z kryzysem, jaki dopadł szatnię. Piłkarze (przynajmniej część z nich) przestali go słuchać. Złe wyniki, kiepska gra drużyny, która nie miała ochoty iść na wojnę razem ze swoim trenerem, wpłynęła na niego destrukcyjnie. Nowak źle znosił krytykę, zaczął się obrażać nawet na dziennikarzy, z którymi zawsze miał świetne relacje. W klubie zaczął robić za oblężoną twierdzę. Wciąż jednak wierzył, że jakimś cudem uda mu się Miedź dopchać do ekstraklasy. Po katastrofie z Termaliką jego wiarę przestał podzielać właściciel klubu.
Ale Dominik Nowak ma też inną twarz – pełną futbolowej pasji, wiary w swoją ofensywną filozofię gry, sportowej empatii, pracowitości, by nie powiedzieć pracoholizmu. Abstrahując od warsztatu i wiedzy, to właśnie dzięki tym cechom Dominik Nowak jest dobrym trenerem. Wielki filozof futbolu Juanma Lillo nie ma w swoim dorobku wyników, wielokrotnie z klubów znajdujących się na peryferiach wielkiej piłki go zwalniano. „Zero tituli!” - jakby to podsumował Jose Mourinho. O Nowaku, „The Special One” pewnie by tak nie powiedział.
Można byłego już szkoleniowca Miedzi lubić bądź nie lubić. Ale nie można zabierać mu sukcesów. To on wprowadził Miedź do ekstraklasy. Spadł z niej po roku, ale do utrzymania zabrakło 1 punktu, szczypty doświadczenia i pół łyżki szczęścia.
Szkoda, że Nowak wyjeżdża z Legnicy w kiepskiej atmosferze - krytykowany przez media, lżony przez kibiców w internecie (choć ci prawdziwi pożegnali go z wielką klasą, co pokazuje załączony filmik). Bo szkoleniowiec ten zasłużył na szacunek. Jemu on się zwyczajnie należy. Za rok 50-lecie Miedzi. Może klub zorganizuje konkurs pod hasłem: „Wybieramy najlepszego trenera półwiecza”. To co? Komu statuetka? Dominikowi Nowakowi?
Na zdjęciu: Dominik Nowak z koszulką od ultrasów Miedzi. FOT. ULTRAS LEGNICA.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękujemy trenerze za Wszystko!
. Powodzenia w dalszej pracy i w życiu osobistym.
Ładnie żeś to Jantura napisal
Dziennikarzyno wytłumacz mi co znaczy że ci prawdziwi kibice pożegnali go z klasą..bo mnie wku.....łeś z deka