Kandydaci na prezydenta Legnicy dziękują za głosy i proszą o więcej

Tak Joanna Śliwińska-Łokaj, jak Maciej Kupaj - pretendujący do stanowiska prezydenta Legnicy - składają podziękowania wyborcom za oddane głosy, gratulują nowo wybranym radnym i mobilizują legniczan przed dogrywką zapowiadaną na 21 kwietnia. Oboje toczyli dotąd dobrą, merytoryczną kampanię i oboje chcą by tak pozostało przez najbliższe dwa tygodnie.

Różni ich bardzo dużo.

Ona (44 lata, właścicielka hurtowni kosmetyczno-chemicznej i sali balowej) reprezentuje skrajnie prawe skrzydło Prawa i Sprawiedliwości. W 2014 r. próbowała się dostać do europarlamentu z ziobrystami jako kandydatka Solidarnej Polski. Obecnie jest na liście PiS-u, ale jako kandydatka Suwerennej Polski, czym partia Zbigniewa Ziobry chwali się w internecie. Będąc radną publicznie używała antyunijnej retoryki, w swej kampanii do eurosceptyzmu się jednak nie przyznaje. Mówi: Unia Europejska tak, ale na naszych warunkach. Nie uważa też, by Ziobro i jego partia działali na szkodę samorządów, utrudniając odblokowanie funduszy unijnych z Krajowego Planu Odbudowy. W trakcie kadencji okazywała niechęć do Teatru Modrzejewskiej w Legnicy i uważała, że miasto nie powinno go wspierać. W kampanii wypowiada się ostrożniej. - Teatr jest bardzo ważną instytucją w naszym mieście - mówi. - Być może miasto musi usiąść i zdecydować, co dalej. Jestem gotowa do rozmów. Nie wyobrażam sobie trwania obecnej sytuacji.

On (42 lata, właściciel kancelarii konsultingowo-ubezpieczeniowej) nosi serduszko Koalicji Obywatelskiej obok serduszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czynie wspierał protesty kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, sprzeciwiał się wszelkim przejawom homofobii, bronił przed ziobrystami sędziowskiej wolności i niezależności. Stanowczo opowiada się za integracją z Unią Europejską i widzi w niej nie zagrożenie, ale szansę dla rozwoju Polski i Legnicy. Regularnie chodzi do Teatru Modrzejewskiej i w mijającej kadencji wielokrotnie oponował przeciw działaniom prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, które wpędziły tę znakomitą placówkę w finansowe tarapaty. Opowiada się za otwartością i bliskim kontaktem z legniczanami. - Moja pierwsza decyzja będzie miała charakter symboliczny. Od razu zlikwiduję bariery postcovidowe w ratuszu. Urząd miasta będzie znowu otwarty dla wszystkich mieszkańców - mówi.   

Na swej pierwszej po wyborach konferencji prasowej Joanna Śliwińska-Łokaj poskarżyła się na hejt, który od niedzieli spotyka ją w internecie. W kampanii przed dogrywką chce rozmawiać i przekonywać wyborców, którzy w I turze nie oddali na nią głosu.

- Już mam pięści do walki zaciśnięte, ale tylko w pozytywnym znaczeniu - mówi, nawiązując do rękawic bokserskich, w których pozowała kilka dni wcześniej. 

Maciej Kupaj też liczy na rozmowy. Gdy w powyborczy poniedziałek razem z częścią swej ekipy zaprosił dziennikarzy na konferencję przed ratuszem, zapowiedział: -Zaraz się przebieramy z tych garniturów i idziemy na miasto, aby rozmawiać z legniczanami. Jesteśmy zmotywowani, zmobilizowani na kolejne dwa tygodnie kampanii.

Bokserskie rękawice Joanny Śliwińskiej-Łokaj nie robią na nim wrażenia. Zapowiada, że chętnie stanie do każdej debaty. Wiadomo, że jeszcze przed dogrywką jedną chce zorganizować Radio Wrocław, drugą - Radio Plus Legnica. 

W pierwszej turze wyborów na Macieja Kupaja zagłosowało 15 201 wyborców. Do pełnego zwycięstwa zabrakło mu zaledwie kilkuset głosów. Dlatego przed drugą turą kandydat Koalicji Obywatelskiej jest w lepszej sytuacji niż rywalka z Prawa i Sprawiedliwości, Joanna Śliwińska-Łokaj dostała 8 224 głosy i jeśli chce wygrać, musi przeciągnąć na swoją stronę prawie drugie tyle wyborców.

O ile ich własne elektoraty nie uznają, że spełniły już obywatelski obowiązek i 21 kwietnia zlekceważą wybory. 

Co można zrobić, żeby frekwencja była wysoka? - Zepsuć pogodę - żartuje Maciej Kupaj, bo, zdaniem  licznych komentatorów, przez słońce 7 kwietnia wiele polskich rodzin wyjechało z miasta na wycieczki, zapominając o obywatelskich powinnościach.