
Według Prokuratury Okręgowej w Legnicy Mariusz M., prezes spółki PSF Energia, odpowiada za wybuch i pożar w zakładzie pirolizy opon w Wilkowie koło Złotoryi w maju 2022 roku. Od rozległych oparzeń zginął wówczas 51-letni pracownik, obywatel Ukrainy. Mariusz M. będzie również odpowiadał przed sądem za nielegalne składowanie odpadów niebezpiecznych w sposób stwarzający zagrożenie dla środowiska naturalnego oraz życia i zdrowia ludzi.
Na terenie dawnej kopalni miedzi Lena w Wilkowie PSF Energia posiadała instalację do przerabiania zużytych opon metodą pirolizy w sadzę techniczną i olej pirolityczny. Spółka użytkowała ją legalnie, na podstawie zezwolenia na przetwarzanie odpadów. 3 stycznia 2020 r. w zakładzie doszło do wybuchu, który zniszczył jeden z reaktorów. Nie dało się kontynuować działalności bez jego wymiany.
Firma zakupiła nowy reaktor. Prezes Mariusz M. oświadczył, że dysponuje wiedzą, doświadczeniem oraz uprawnieniami niezbędnymi do montażu urządzenia. Zobowiązał się dochować szczególnej staranności przy naprawie instalacji.
Według prokuratury Mariusz M. nie miał wymaganych uprawnień do nadzoru i realizacji montażu ani obsługi instalacji. Nie dysponował szczegółową dokumentacją projektową. W instalacji brakowało układów do pomiaru ciśnienia i temperatury a nieszczelności zagrażały bezawaryjnej realizacji procesu pirolizy. Finalnie nie przeprowadzono też żadnej kontroli prawidłowości montażu.
- Linię wykonano niestarannie, a do jej obsługi skierowano pracownika, który nie miał do tego odpowiednich kwalifikacji i nie został przeszkolony w zakresie bhp, albowiem zatrudniono go jedynie do segregacji odpadów gumowych na placu magazynowym - o ustaleniach śledztwa informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Długo nie trzeba było się prosić o nieszczęście. 6 maja 2022 r. o godzinie 15.49 reaktor wybuchł. Siła eksplozji była tak wielka, że odrzuciła oderwaną pokrywę urządzenia na odległość 8 metrów. W hali produkcyjnej byli wówczas obecni dwaj pracownicy, w tym poszkodowany, 51-letni obywatel Ukrainy. Na zewnątrz przebywało dwóch innych pracowników.
- Pokrzywdzony doznał oparzeń głowy, tułowia i kończyn dolnych obejmujących 80 procent powierzchni ciała, jak też oparzeń dróg oddechowych - relacjonuje Liliana Łukasiewicz. - Został w stanie krytycznym przetransportowany przez lotnicze pogotowie ratunkowe do szpitala w Poznaniu. Z uwagi na ostre niedokrwienie dokonano amputacji prawej nogi. Pomimo intensywnego leczenia, mężczyzna zmarł w szpitalu po 6 dniach.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy uzyskała opinię biegłego z zakresu bhp, opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, opinię biegłego z zakresu ochrony środowiska, jak też opinię biegłych z Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej dotyczącą przyczyn wybuchu reaktora do pirolizy. Dały one podstawę do postawienia zarzutów Mariuszowi M.
Według prokuratury, będąc jako prezes PSF Energia odpowiedzialnym za funkcjonowanie zakładu - w tym za zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy - nie dopełnił wynikających stąd obowiązków i działając umyślnie w zamiarze ewentualnym naraził pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Swym niedbalstwem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zdarzenia, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru oraz eksplozji materiałów łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii. Mariusz M. zatrudnił przy obsłudze linii pracowników bez wymaganych kwalifikacji. W wyniku tych zaniedbań, nieumyślnie, sprowadził zdarzenie zagrażające mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać wybuchu reaktora. Wybuch i pożar zniszczyły halę produkcyjną i doprowadził do śmierci jednego z pracowników.
Liliana Łukasiewicz: - Prokurator w akcie oskarżenia podniósł, że skala nieprawidłowości w zakładzie PSF Energia Sp. z o.o. w Wilkowie – zarówno w konstrukcji urządzeń wchodzących w skład linii do pirolizy, jak i przebiegu procesu technologicznego – była tak rażąca, że prowadzenie produkcji w ww. zakładzie przez osoby kierujące pracownikami musiało wiązać się ze świadomością zagrożeń, jakie wywoływało użytkowanie tej linii. W zakładzie tym w latach 2014-2020 doszło do dziewięciu wypadków przy pracy, w tym sześciu w związku z obsługą linii do pirolizy opon. Kolejne wypadki były spowodowane niejednokrotnie tą samą przyczyną, wynikającą z wadliwości linii do pirolizy i brakiem odpowiedniej reakcji ze strony osób zarządzających spółką.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa kodeks Karny przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Po wybuchu w 2022 r. zniszczona pirolizownia w Wilkowie nie wznowiła działalności, ale na plac przy zakładzie zwożono zużyte opony. 17 czerwca 2023 r. o 4 nad ranem na składowisku wybuchł pożar. Według biegłego z zakresu pożarnictwa, doszło do podpalenia. Niestety, teren nie był objęty monitoringiem i sprawcy nie udało się ustalić.
Straż pożarna zareagowała błyskawicznie. Mimo tego w krótkim czasie ogień rozprzestrzenił się na całą powierzchnię składowiska (80x80 metrów). W trwającej 17 dni akcji gaśniczej brało udział ponad 25 zastępów Straży Pożarnej oraz samolot gaśniczy.
Podczas oględzin na terenie bezpośrednio przyległym do zakładu ujawniono kilkadziesiąt plastikowych pojemników z nieustaloną cieczą o intensywnym zapachu ropopochodnym. Część pojemników była rozszczelniona.
- Z opinii biegłego z zakresu ochrony środowiska wynika, że w pojemnikach znajdowały się produkty pirolizy opon, tj. sadza odpadowa oraz oleje z pirolizy. Sadza zawiera związki węglowodorowe o potencjalnie toksycznym działaniu - informuje prokurator Liliana Łukasiewicz. -Z kolei oleje z pirolizy zawierają węglowodory aromatyczne, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i środowiska, szczególnie w przypadku niewłaściwego składowania. Biegły wskazał, że odpady tego rodzaju powinny być składowane selektywnie na utwardzonych i zabezpieczonych terenach, aby minimalizować ryzyko wycieków i skażenia, czego na składowisku w Wilkowie nie przestrzegano. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi prezes zarządu spółki prowadzącej składowisko – Mariusz M.
Dlatego w procesie, który przeprowadzi Sąd Okręgowy w Legnicy, Mariusz M. będzie odpowiadał również za to, że jako prezes PSF Energia składował odpady w postaci olejów z pirolizy oraz sadzy odpadowej zawierającej związki o toksycznym działaniu na nieprzystosowanym do tego, nieutwardzonym terenie, w warunkach, które mogły stwarzać zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka oraz spowodować obniżenie jakości wody lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym. Za czyn ten grozi kara od 1 roku do lat 10 pozbawienia wolności.
Podejrzany Mariusz M. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.
Prezes PSF Energia nie był dotychczas karany. Sąd Okręgowy w Legnicy 20 listopada 2023 r. uznał Mariusza M. za winnego popełnienia podobnych czynów przeciwko ochronie środowiska, ale wyrok nie jest wciąż prawomocny.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie