
Z 13 i pół do 7 lat pozbawienia wolności Sąd Apelacyjny we Wrocławiu obniżył orzeczoną w Legnicy karę dla Jacka D., który w lutym 2023 r. wywołał wybuch butli z gazem na poddaszu jednego z bloków w Ścinawie. Zrobił to celowo, doprowadzając do rozległych oparzeń II i III stopnia u swej konkubiny, ale - wbrew ustaleniom z pierwszej instancji - wcale nie chciał jej zabić. Wyrok jest prawomocny.
43-letni Jacek D. i jego 57-letnia ofiara spędzili kilka lat w burzliwym związku. Po kolejnej zdradzie, której się dopuścił, kobieta postanowiła definitywnie zerwać ich relację. Zażądała, aby Jacek D. się wyprowadził. On nie chciał się na to zgodzić. Wieczorem 27 lutego 2023 roku wtargał do jej mieszkania na ul. Wołowskiej butlę z gazem propan-butan i postawił ją w korytarzu, między kuchnią a sypialnią. Kobieta siedziała na łóżku. Zapytał, czy będą razem. Zaprzeczyła. Odrzekł, że tak tego nie zostawi i że są na siebie skazani, po czym podszedł do butli, odkręcił zawór i podpalił gaz. Według ustaleń sądu pierwszej instancji (zakwestionowanych później w apelacji), stojąc w drzwiach sypialni Jacek D. przez chwilę celowo przytrzymywał od tyłu kobietę blisko (1-1,5 m.) ognia buchającego z butli, chcąc, aby płomienie trawiły jej ciało. Odepchnęła mężczyznę i wbiegła do łazienki, gdzie wodą łagodziła skutki oparzeń.
Wówczas zmieszany z powietrzem propan-butan eksplodował, a ogień rozprzestrzenił się po mieszkaniu. Jacek D. wybiegł na zewnątrz. Jego partnerka próbowała gasić pożar. Uratowali ją sąsiedzi, wyprowadzając z budynku. Doznała paskudnych oparzeń twarzy, rąk, nóg i dróg oddechowych, których skutkiem była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Jej życie wisiało na włosku. Zniszczone zostało mienie mieszkańców bloku.
Ucierpiał też sprawca Gdy przytrzymywał 57-latkę przy płomieniu, Jacek D. doznał oparzeń dłoni, szyi, lewej części twarzy oraz małżowiny usznej. Sąd Okręgowy w Legnicy, przed którym ścinawianin stawał w 2024 roku, uznał, że zdarzenie, którego się dopuścił, było próbą zabójstwa. Obrończyni Jacka D. w apelacji skutecznie podważyła tę interpretację. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zauważył, że są skuteczniejsze sposoby uśmiercenia człowieka bez wystawiania własnego życia na szwank. Tymczasem podpalając ulatniający się z butli propan-butan oskarżony znalazł się w takim samym zagrożeniu jak jego partnerka, co nie wyglądało na racjonalne działanie. Według wrocławskiego sądu, nie ma dowodów, że Jacek D. działał intencjonalnie, kiedy przytrzymał wybiegającą z sypialni kobietę - taka reakcja mogła wynikać z tzw. "dynamiki zdarzenia" (mężczyzna po prostu stał w przejściu, zagradzając sobą drogę ucieczki). "Oskarżony jako silny, sprawny, dojrzały mężczyzna mógł, jeśliby chciał pozbawić życia znacznie od niego słabszą pokrzywdzoną, uniemożliwić jej wydostanie się z ogarniętego płomieniami mieszkania np. poprzez zamknięcie w sypialni gdzie przebywała, łazience gdzie potem pobiegła, czy skuteczne przytrzymanie, jeśli też chciał zginąć" - konstatuje w uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Są też inne okoliczności nie pozwalające przypisać Jackowi D. zamiaru zabójstwa, np. fakt, że płomień z butli skierował bardziej w stronę kuchni niż sypialni, w której przebywała konkubina.
Jaki był więc motyw działania sprawcy? Zastanawiając się nad tym sąd wskazuje na burzliwy przebieg jego kilkuletniego związku z ofiarą. Dwukrotnie rozstawali się, gdy ona odkrywała, że jest zdradzana. Jacek D. groził, że zabije 57-latkę i jej syna, ale częściej w takich sytuacjach stosował szantaż emocjonalny; przekonywał, że ją kocha, a jednocześnie starał się wzbudzić litość, współczucie. Mówił, że nie ma gdzie mieszkać ani co jeść. Zapowiadał, że odbierze sobie życie, powiesi się, wypije truciznę. Zdaniem biegłych, było to wyłącznie manipulacyjne działanie. Jacek D. wiedział, że pierwszy mąż kobiety popełnił samobójstwo, i wykorzystywał ten fakt do wywierania emocjonalnej presji na swą konkubinę.
Noc przed tym, jak wtargał na poddasze bloku przy ul. Wołowskiej butlę z gazem, Jacek D. zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, na którym z założonym na głowę sznurem płaczliwym tonem zapowiada, że się zabije. Interweniowała policja. Funkcjonariusze odnaleźli Jacka D. w jednym z hoteli i przewieźli do szpitala psychiatrycznego, ale lekarz nie znalazł podstaw do jego hospitalizacji. Po powrocie do mieszkania pokrzywdzonej mężczyzna próbował na wszelkie sposby przekonać kobietę do kontynowania związku. Mówił m.in, że darzy ją uczuciem, są dla siebie przeznaczeni, że się zabije i ze wynajął przestępców, którzy ją zabiją. Kiedy wszystko to okazało się nieskuteczne, kupił butlę z propan-butanem. Zdaniem sądu chodziło wyłącznie o eskalację działań demonstracyjnych, skoro wcześniejsze prośby i groźby nie przyniosły rezultatu. A potem sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zmienił kwalifikację prawną czynu popełnionego przez Jacka D. z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Konsekwencją takich ustaleń było złagodzenie wyroku, z orzeczonych w sierpniu 2024 r. przez Sąd Okręgowy w Legnicy 13 i pół roku pozbawienia wolności do 7 lat pozbawienia wolności. W obu instancjach uwzględniono opinię sądowo-psychiatrycznej, że z powodu zaburzeń emocjonalnych w przebiegu trudnej sytuacji życiowej Jacek D. miał w chwili czynu znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie