
Przedłużają się negocjacje w sprawie podwyżek wynagrodzeń dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w Legnicy, bo prezydent Tadeusz Krzakowski nie pojawił się na spotkaniu ze związkowcami. Nie przysłał też swego przedstawiciela. Solidarność postanowiła, że w tej sytuacji poczeka na jego następcę i do rozmów wróci po drugiej turze wyborów samorządowych.
Pod koniec marca związkowcy z MOPS i DPS wszczęli kolejny spór zbiorowy, bo uważają, że prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski nie dotrzymał warunków zawartej rok temu umowy w sprawie podwyżek wynagrodzeń. Stawiają kolejne postulaty płacowe: 10 procent podwyżki płacy zasadniczej od 1 stycznia br, i 800 zł do płacy zasadniczej od 1 czerwca br.
Formalnie to nie prezydent a dyrektorzy placówek jako pracodawcy są stroną w sporze. Problem w tym, że szefowie MOPS-u i DPS-u dysponują budżetem ustalanym przez prezydenta z radą miejską i nie ma w nim wolnych środków, które można by przeznaczyć na podwyżki. Bez "dosypania" pieniędzy mają znikome możliwości zażegnania sporu zbiorowego.
9 kwietnia na spotkaniu ze związkowcami znowu obecni byli tylko dyrektorzy MOPS-u i DPS-u. Oświadczyli, że nie mają środków na realizację postulatów zgłoszonych przez NSZZ Solidarność.
Strona związkowca podtrzymała swoje żądania. Zgodzono się przerwać negocjacje do 9 maja, gdy Legnica będzie już miała nowego prezydenta.
Sprawy mogą przybrać podobny obrót jak w 2022 i 2023 roku. Wówczas prezydent Tadeusz Krzakowski miesiącami ignorował apele o dołączenie do rozmów,. Z tego powodu konflikt eskalował i przybrał formę uciążliwego dla mieszkańców strajku. Gdy strajkujący zjawili się na sesji Rady Miejskiej Legnicy, rozwiązanie wymusili w trzy dni.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie