
W procesie Adama K., oskarżonego o nielegalne gromadzenie odpadów w żwirowni w Czernikowicach koło Chojnowa, zeznawał jeden z dyrektorów ze spółki EkoPartner. Zaprzeczając ustaleniom prokuratury, próbował przekonać sąd, że materiał do rekultywacji wyrobiska, jaki jego firma dostarczała oskarżonemu, nie pochodził z przetwarzania odpadów komunalnych, a błędy w dokumentacji to wynik ludzkiej omyłki.
Adam K. jest prezesem spółki Eko Hybryd, która kupiła nieczynną żwirownię w Czernikowicach i przez dwa miesiące (od 25 stycznia do 21 marca 2023 r.) prowadziła jej rekultywację w oparciu o decyzję marszałka Dolnego Śląska. Potem okoliczni mieszkańcy zablokowali transporty, a badania próbek pobranych przez funkcjonariuszy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazały, że w wyrobisku składowano zmielone i wymieszane z kompostem odpady pochodzenia komunalnego zawierające frakcje plastiku, gumy, kabli, szkła, metali (m.in. bar, cyna, cynk, miedź) a także metale ciężkie (np. ołów) odpady ropopochodne, węglowodory (oleje mineralne). Na tych ustaleniach bazuje Prokuratura Rejonowa w Złotoryi, oskarżając Adama K. o przestępstwo przeciwko środowisku oraz narażenie życia ludzi i zwierząt na niebezpieczeństwo. Zgodnie z zezwoleniem spółka Eko Hybryd mogła wykorzystywać do rekultywacji żwirowni tylko odpady mineralne, piasek, żwir czy gruz nie pochodzący z przetwarzania odpadów komunalnych.
Głównym dostawcą odpadów do prowadzonej w Czernikowicach rekultywacji była spółka EkoPartner Recykling. Według prokuratury ok. 92 proc. z 1 615 ton odpadów pochodziło z filii EkoPartnera w Lubinie. Sąd wnikliwie wsłuchiwał się w to, co dziś mówił wezwany na rozprawę w charakterze świadka dyrektor lubińskiego zakładu. Najważniejszą sprawą, którą musiał wyjaśnić, były zapisy z kart BDO (to podstawowy dokument służący do kontroli obrotu odpadami).
O co chodzi? Odpady mineralne mają przypisany kod "19 12 09". Pochodzą często z budów albo wykopów, ale mogą też zostać wyselekcjonowane z odpadów komunalnych (z gospodarstw domowych). Marszałek Dolnego Śląska pozwolił spółce Eko Hybryd używać przy rekultywacji wyłącznie odpadów mineralnych, które nie pochodzą z przetwarzania odpadów komunalnych. Na oznaczenie tej grupy w kartach BDO używa się kodu "19 12 09" poprzedzonego przedrostkiem "ex". Tymczasem wysyłając transporty do Czernikowic EkoPartner wpisywał w dokumenty kod "19 12 09" bez przedrostka "ex". Dopiero kiedy wokół żwirowni zrobiło się gorąco, lubińska firma skorygowała wystawione przez siebie karty BDO, zamieniając kod "19 12 09" na "ex 19 12 09".
- To była w dużym stopniu pomyłka ludzka - przekonywał Dawid Z.
Zapewniał, że absolutnie wszystkie odpady mineralne zmagazynowane w tej części zakładu pochodzą z innych źródeł niż gospodarstwa domowe, więc niezależnie od tego, czy w kartach BDO był przedrostek "ex", czy go nie było, do Czernikowic trafiały odpady zgodne z decyzją marszałka.
Choć zgodnie z ustawą EkoPartner ma na terenie zakładu założony monitoring, pozwalający zobaczyć, jaki odpad jest ładowany na konkretną ciężarówkę, nie da się zweryfikować słów Dawida Z. Nagrania z kamer są wykasowywane po miesiącu.
Jako świadek Dawid Z. twierdzi, że obecność plastiku czy metalu w odpadach mineralnych jest nie do uniknięcia, bo wśród odpadów budowlanych, jakie trafiają do instalacji, są foliowe worki, kable, kawałki styropianu, metale itd. W procesie rozdrabniania i przesiewania przez sito z okami o średnicy 20 mm przelatują nie tylko kamyki czy pokruszony beton. Sąd okazał Dawidowi Z. dołączone do akt sprawy zdjęcia zrobione na hałdzie w Czernikowicach. Dyrektor nie był w stanie na podstawie fotografii określić, czy przypominają odpady z instalacji w zakładzie EkoPartnera.
- Na terenie zakładu w Lubinie były odpady komunalne, ale w innym miejscu niż to, z którego pochodził ładunek dla Adama K. - mówił Dawid Z.
Prokurator Anna Chomiczewska z Prokuratury Rejonowej w Złotoryi nie jest przekonana, czy to prawda. Przywołała dokument Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu, z którego wynikało, że w obrębie zakładu EkoPartnera w Lubinie odbywał się przepływ odpadów z jednej instalacji do drugiej. Dawid Z. nie był w stanie tego wyjaśnić.
Ciąg dalszy procesu Adama K. już na początku października. Sprawa na pewno potrwa jeszcze kilka miesięcy, a wśród kluczowych świadków będą biegli, którzy wypowiadali się na temat odpadów zgromadzonych w Czernikowicach.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie