Sprawa Leny. Czy wyrok sądu wyrwie ją z rąk ojca - dręczyciela?

Sąd Okręgowy w Legnicy podtrzymał wyrok skazujący Jarosława S. za znęcanie się nad swymi partnerkami i dziećmi. Jedna z pokrzywdzonych dziewczynek, dziewięcioletnia Lena, dotąd mieszkała z ojcem. - Sytuacja się zmieniła, bo po uprawomocnieniu się wyroku Jarosławowi S. nie wolno dłużej sprawować opieki nad córką - mówi mama Leny.

Pani Justyna od wielu miesięcy starała się odzyskać Lenę. Prosiła o pomoc Rzecznika Praw Dziecka, ale ten nie zdecydował się na interwencję, uznając, że sędziowie wiedzą co robią. 

A decyzje sędziów były co najmniej dziwne, niespójne albo wręcz sprzeczne ze sobą. 

W II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Legnicy Jarosław S. odpowiadał za trwające trzy lata (2017-2020) fizyczne i psychiczne znęcanie się nad dwoma partnerkami oraz trojgiem dzieci. Chodziło m.in. o spowodowanie lekkich i średnich uszkodzeń ciała. 8 marca br. mężczyzna został uznany za winnego i skazany za ciąg przestępstw na 1,5 roku ograniczenia wolności. Sąd zobowiązał Jarosława S. do finansowego zadośćuczynienia pięciorgu ofiarom oraz zaprzestania jakichkolwiek kontaktów z pokrzywdzonymi ( o ile sąd rodzinny nie postanowi inaczej).

W tym samym czasie III Wydział Rodzinny Sądu Rejonowego w Legnicy, gdzie toczyła się sprawa o ograniczenie władzy rodzicielskiej, postanowił, że Lena - jedna z pokrzywdzonych dziewczynek - ma mieszkać z Jarosławem S. Wniosek pani Justyny, starającej się odzyskać córkę, został odrzucony. Sąd argumentował, że dopóki mężczyzna nie zostanie prawomocnie skazany za znęcanie się, należy go traktować jako niewinnego. 

Ten etap się zakończył. Dziś wyrok skazujący Jarosława S. się uprawomocnił. Prawomocna jest m.in. ta część wyroku, w której Sąd Rejonowy w Legnicy każe powstrzymać się Jarosławowi S. od kontaktów z Leną. Pani Justyna widzi w tym szansę na odzyskanie dziecka.

- Spędzałyśmy razem weekendy. Smutniała, kiedy musiała wracać do ojca. Mi też pękało serce - opowiada mama Leny.