
Sąd Okręgowy w Legnicy uznał, że 20-letni Bartosz Ż. oddał dwa strzały z pistoletu w głowę Marka B., powodując natychmiastową śmierć mężczyzny. Oskarżony zrobił to świadomie. Działał z zamiarem zabójstwa. Ze względu na m.in. młody wiek, skruchę, zachowanie po zbrodni, sąd wymierzył mu za to najłagodniejszą możliwą karę: 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Poza kara pozbawienia wolności, sąd nakazał Bartoszowi Ż. wypłatę nawiązek w kwocie po 30 tys. zł matce i córce zabitego mężczyzny.
Do zabójstwa doszło w maju 2024 roku w miejscowości Brunów, w domu babci i przyszywanego dziadka Bartosza Ż. Jednym z domowników był 44-letni Marek B., syn "dziadka". Z ustaleń sądu wynika, że pokrzywdzony mężczyzna pędził bimber, nadużywał alkoholu i dokuczał Bartoszowi Ż., który przyjechał do babci, aby pomóc jej w prowadzeniu przydrożnego grilla.
- Sąd nie dał wiary, że Marek B. był aż tak agresywny, jak to przedstawia w kolejnych wyjaśnieniach oskarżony - uzasadniał wyrok sędzia Witold Bojanowski.
Bartosz Ż. spędzał długie godziny grając w gry komputerowe w swoim pokoju i niewątpliwie irytowało go, gdy Marek B. próbował wymóc na nim większą aktywność. Feralnego wieczoru doszło między nimi do kłótni, po której Bartosz Ż. ze skradzionym 44-latkowi pistoletem Walther (legalnym) poszedł za pokrzywdzonym do warsztatu. Tam oddał do Marka B. dwa strzały w głowę z bliskiej odległości, w tym jeden z przyłożenia. Bezpośrednio po zabójstwie podawał, że działał w samoobronie. Pokrzywdzony miał rzekomo pójść do warsztatu po siekierę, aby zrobić mu krzywdę. Sąd jednoznacznie wykluczył tzw. obronę konieczną, bo Marek B. w momencie śmierci nie miał w ręce siekiery ani innego niebezpiecznego narzędzia, a zachowanie Bartosza Ż. (pójście do warsztatu, zabranie z pokoju i odbezpieczenie pistoletu niewezwanie karetki pogotowia itd.) wskazuje na premedytację.
W chwili popełnienia zbrodni zabójca miał zaledwie 19 lat. Młody wiek oskarżonego sąd potraktował jako okoliczność łagodzącą, podobnie jak przeżytą wcześniej depresję oraz zachowanie bezpośrednio po zabójstwie i w trakcie sprawy sądowej. Choć do wyjaśnień Bartosza Ż. należy podchodzić z rezerwą, trudno się nie zgodzić, że pomogły w odtworzeniu przebiegu zdarzenia. Ponadto mężczyzna wyraził skruchę i przeprosił za swój czyn.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.