
„Dość dyskryminacji finansowej. Za 2200 zł netto głód popijamy wodą” - to treść jednego z transparentów z którym na poniedziałkową sesję rady miejskiej przyszli pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Legnicy.
Załoga MPK jest coraz mocniej zdeterminowana. Domaga się 700 zł podwyżki dla każdego pracownika. Zapowiada, że żadnych ustępstw z jej strony już nie będzie i grozi wszczęciem sporu zbiorowego, a nawet strajkiem.
- Ludzie mają dość pracy za 2,2 zł na rękę. Doszło do tego, że zwalniają się pracownicy z 30-letnim stażem. A młodzi przychodzą i po chwili odchodzą – narzekają.
Leszek Buzdygan, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w MPK: - Sytuacja naszego przedsiębiorstwa jest zła. Powodów jest kilka. Miasto wciąż nie wypłaciło spółce 3 z 13 mln zł dotacji za 2018 r. Do tego doszła wspaniała, ale nieprzemyślana uchwała rady miejskiej o darmowych przejazdach dla uczniów. To kolejne kilka milionów złotych, których miasto wciąż firmie nie zrekompensowało.
- Nie chcemy strajkować! Chcemy pracować i godnie zarabiać. Nie mamy też nic do darmowej komunikacji dla dzieci i młodzieży. Prosimy tylko miasto o dofinansowanie firmy. Gdyby dodać brakujące 3 mln zł z miejskiej dotacji za 2018 r. i 2,1 mln zł ubiegłorocznej straty spółki to starczyłoby zarówno na podwyżki, jak i bezpłatne przejazdy – dodał już z mównicy na sali obrad rady miejskiej, Piotr Wegner z „Solidarności”.
Głos na sesji zabrał też prezes MPK Zdzisław Bakinowski, który wyliczył, że jeśli uwzględni postulat załogi (700 zł podwyżki) to w tym roku będzie musiał znaleźć w budżecie dodatkowe 1,9 mln zł, w skali pełnego roku – 2,2 mln zł.
- Proponuję załodze podwyżkę wynagrodzeń na poziomie 400 i 350 zł. Na ten cel jestem w stanie, kosztem planowanych inwestycji, przeznaczyć 1 mln zł – mówił Bakinowski, sugerując, że nie stać go na dalej idące ustępstwa wobec związkowców.
Prezes MPK podkreślił też, że zarobki jego pracowników na tle innych miejskich przewoźników w regionie, nie wyglądają źle. Wyższe pensje – średnio o 100 zł mają tylko w Jeleniej Górze. Zdominowana przez załogę widownia skwitowała te wyliczenia śmiechem. Tak naprawdę do śmiechu jednak jej nie było, bo z sesji wyszła w zasadzie z niczym.
Prezydent Tadeusz Krzakowski obiecał, że o ile zaległą 3-milionową dotację MPK w ogóle przekaże, to dopiero po zakończeniu trwającego w spółce audycie. O dodatkowej rekompensacie z tytułu uchwały o bezpłatnej komunikacji dla uczniów i legniczan 65+, nie wspomniał już ani słowem.
Na koniec dyskusji posprzeczał się za to z szefem rady miejskiej Jarosławem Rabczenką, który podniósł, że na wynagrodzenia dla pięcioosobowej rady nadzorczej spółka wydała 186 tys. zł. Do tego wytknął gospodarzowi miasta, że nie zgłosił Legnicy do konkursu na unijną dotację na zakup autobusów. Krzakowski odbił piłeczkę mówiąc, że nie uczynił tego ze względu na styczniową uchwałę o darmowej komunikacji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie