Reklama

Zgotowali dzieciom piekło. Ruszył proces Marcina G. i Moniki M.

Przed Sądem Okręgowym w Legnicy ruszył proces Moniki M. i Marcina G. z Przemkowa, oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad synami. Jeden, potwornie katowany niemal od samych narodzin, zmarł nie skończywszy 5 miesięcy. Drugi, dziś dwuletni, na skutek uderzeń w głowę zatrzymał się w rozwoju na poziomie sześciomiesięcznego niemowlęcia.

Marcin G. (42 lata) pochodzi z Legnicy. W 2003 r. jako osiemnastolatek zabił swą matkę, bo nie pozwoliła mu zrobić w domu prywatki, ale ze względu na niepoczytalność nie poszedł do więzienia. Po raz drugi w życiu staje przed sądem oskarżony o zabójstwo i po raz drugi grozi mu dożywocie.

Monika M. (37 lat) wychowała się w Złotoryi na tzw. "Tajwanie". Tu skończyła szkołę specjalną i pracowała przy sortowaniu odpadów. Obecnie odbywa wyrok za kradzież, dlatego do sądu przyjechała więźniarką, w kajdankach i w asyście policji. Kilka lat - jak mówi - "siedziała" z Marcinem G., choć bił i ją, i dzieci. Przemieszczali się z miasta do miasta, aż w końcu osiedli na ul. Rybnej w Przemkowie, gdzie rozegrał się ostatni akt dramatu. 

"Filip rzadko kiedy płakał. Jak zbliżał się Marcin G., to głowę schylał i tyle" 

We 21 września 2022 urodził im się Filip. A 13 grudnia 2023 r. - Marcin, przed śmiercią przemianowany na Piotra, by nie nosił imienia po swym oprawcy. Pierwszy - jak twierdzi Monika M. - był chciany i planowany. Drugi począł się z "wpadki". Marcin G. miał go za bękarta, owoc zdrady, i od początku traktował źle. W odróżnieniu od starszego brata, mały dużo płakał. "Dla uspokojenia" Marcin G. - jak ustaliła prokuratura - podduszał go, uderzał dłonią, bił pięścią po głowie i plecach, potrząsał, rzucał o łóżko. 28 lutego 2024 r. uderzył Piotrusia z tak dużą siłą, że doszło do złamania obu kości ciemieniowych, zatrzymania krążenia. Dziecko przestało oddychać. Rodzice chłopca wezwali karetkę pogotowia i po reanimacji Piotruś trafił do szpitala, gdzie niespełna dwa miesiące później zmarł. 

Marcin G. ma w związku z tym zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Poza tym Prokuratura Rejonowa w Głogowie zarzuciła mu, że wspólnie i w porozumieniu z Moniką M. znęcał się fizycznie oraz psychicznie nad obu chłopcami. Monika M. odpowiada za udzielenie pomocnictwa do znęcania się nad obu chłopcami i pozbawienia życia Piotrusia, bo nie reagowała, zaprzeczała krzywdzie dzieci. nie przekazywała informacji odpowiednim organom. Ma też zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad Piotrusiem i Filipem. W jej przypadku biegli orzekli, że miała w znacznym stopniu ograniczoną możliwość rozpoznania sytuacji i pokierowania swym zachowaniem.

Ani Marcin G., ani Monika M. nie przyznają się do żadnego z zarzucanych czynów. Ona złożyła przed sądem nieporadne wyjaśnienia. On stwierdził, że dziś nie ma na to siły. Sędzia Bartłomiej Treter, który przewodniczy składowi sędziowskiemu, odczytał zeznania oskarżonych z akt. Moniki M. były długie i bogate w szczegóły, Marcina G. - lakoniczne. 

"Rzucał dzieckiem. Ono do przodu leciało tak jak piłka"

W pierwszych zeznaniach złożonych w prokuraturze Monika M. przyznała się, że kiedy Piotruś płakał biła go butelką do karmienia niemowląt lub podduszała, dociskając główkę do poduszki. Potem odwołała te słowa. Także dziś podczas rozprawy kilka razy wyjaśniała, że do takich zeznań została przymuszona przez policjantów. Jak twierdzi, przed przesłuchaniem funkcjonariusze mieli ją wywieźć do lasu i grozić, że ją "zaje..ą", jeśli "nie powie prawdy".

W prokuraturze Monika M. opowiadała, jak jej konkubent trzymał chłopczyka za szyję, rzucał o łóżko, a 28 lutego 2024 r. uderzył z otwartej dłoni w głowę tak mocno, że Piotruś stracił przytomność.

***

Rozprawie przysłuchiwała się Joanna Trela, która po pozbawieniu Marcina G. i Moniki M. praw rodzicielskich została mamą zastępczą umierającego w szpitalu Piotrusia. 

- Ciężko było słuchać - mówi - Jako mama zastępcza nie o wszystkich rzeczach wiedziałam. Piotruś trafił do nas w najgorszym okresie swego życia, kiedy już umierał. Nigdy nie zaznał domowego ciepła. Nikt mu nie dał tej szansy. Jestem tu teraz, aby walczyć o elementarne poczucie sprawiedliwości. Jestem tu dla Piotrusia, ale nie tylko dla Piotrusia. Chciałabym, by ta sprawa była precedensem i aby zapadł wyrok adekwatny do dokonanego czynu. Jeśli nie będzie wysokich kar dla oprawców, to nic się nie zmieni. Kto najbardziej zawiódł? My. My zawiedliśmy jako społeczeństwo. 

 

 

 

Aplikacja tulegnica.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 27/03/2025 16:42
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Sportowiec - niezalogowany 2025-03-27 22:59:46

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gosc2024 - niezalogowany 2025-03-28 08:55:44

    Te ścierwa powinny na grube lata trafić do pierdla

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    B.R.O - niezalogowany 2025-03-28 09:16:11

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo tuLegnica.pl




Reklama
Wróć do