
Beznadziejnie słaba Miedź Legnica zremisowała 1:1 z równie beznadziejnym Widzewem Łódź w meczu otwierającym 11. kolejkę piłkarskiej Fortuna I Ligi.
Wiadomo, że wszystko można zwalić na koronawirusa. No bo przecież wiadomo, że SARS-CoV-2 zdziesiątkował zespół Widzewa, a trener Enkeleid Dobi jeszcze kilka dni temu miał na treningu 10 piłkarzy. Dodatkowo wydało się, że z koronawirusem kłopoty miała również Miedź. Trener Jarosław Skrobacz wygadał się dziennikarzom Polsatu Sport, że po meczu w Łęcznej, po tym, jak padło podejrzenie na zakażenie jednego z członków sztabu, piłkarze przeszli czterodniową izolację, a potem trenowali w małych grupach. Normalne zajęcia wznowione zostały tuż przed spotkaniem z Widzewem.
Tyle że tłumaczenie to słabe. Mówimy wszak o I lidze i piłkarzach, którzy zarabiają po 20 – 30 tys. zł miesięcznie i od których możemy chyba wymagać, by choć raz w meczu dokładnie dograli piłkę w pole karne. Jest jednak jeden plus piątkowego „widowiska” – nikt nie musiał się męczyć oglądając je z trybun, dodatkowo płacąc za to. W domu przed telewizorem, wiadomo, można sięgnąć po pilota, albo oddać się innym piątkowym atrakcjom.
Co do samego meczu, to trzeba przyznać, że zdziesiątkowany Widzew (m.in. bez Marcina Robaka) był od Miedzi ciut lepszy. W pierwszej połowie wyśmienitą sytuację strzelecką miał Daniel Mąka, ale zablokować jego strzał zdążył Paweł Zieliński. Po przerwie „setkę” zmarnował Marveille Fundambu, który będąc sam na sam z debiutującym w bramce Miedzi, Jędrzejem Grobelnym, kopnął piłkę prosto w niego. Miedź nie była w stanie zagrozić bramce gości ani razu.
Żeby tradycji stało się zadość, popełniła przy tym głupi błąd, prezentując rywalom gola. W wydawałoby się niegroźnej sytuacji Grobelnego pokonał rezerwowy Filip Becht i zapachniało jakby kompromitacją. Na szczęście w doliczonym czasie Nemanja Mijusković odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Widzewa.
Remis zawsze lepszy niż porażka. Cieszyć jednak nie ma się z czego. Miedź gra bowiem coraz gorzej, a do końca rundy jeszcze daleko. Niestety.
Miedź Legnica – Widzew Łódź 1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Becht 83, 1:1 Mijusković 90+2.
Miedź: Grobelny – Zieliński, Biernat, Mijusković Ż, Pinillos (89 Bartkowiak) – Matuszek Ż (73 Purzycki), Tront Ż – Lehaire (46 Łukowski), Panka Ż (67 Garuch Ż), Roman (89 Tupaj) - Zapolnik.
Widzew: Mleczko – Kosakiewicz, Tanżyna, Grudniewski, Stępiński, Michalski Ż, Poczobut, Mąka (70 Kun), Prochownik (56 Becht Ż), Fundambu (70 Możdżeń).
Na zdjęciach: Miedź Legnica – Widzew Łódź. FOT. B. Hamanowicz (Miedź Legnica SA)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie