
Miedź Legnica zremisowała 2:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała w meczu 25. kolejki Fortuna I Ligi. Dwa punkty zespół trenera Dominika Nowaka stracił w doliczonym czasie, grając z przewagą jednego zawodnika.
Podbeskidzie to rywal dla Miedzi wyjątkowo trudny. Z „Góralami” jeszcze bowiem nigdy nie wygrała. Ba! W ośmiu dotychczasowych oficjalnych meczach, ledwie raz udało się jej zremisować. Piątkowa konfrontacja potwierdziła tylko regułę. Pędzące do PKO Ekstraklasy Podbeskidzie co prawda w Legnicy zostało zatrzymane, ale Miedzi znów ograć się nie dało.
Starcie zespołów dysponujących największymi budżetami w Fortuna I Lidze nie rozczarowało. Przez 90 minut na Stadionie im. Orła Białego działo się dużo – ten mecz zwyczajnie mógł się podobać! Początek należał do Miedzi, która rozgrywała najlepszy mecz po przymusowej kwarantannie. Tyle że im bliżej przerwy, tym więcej do powiedzenia mieli goście. W 35 min. defensywa Miedzi potwierdziła, że w tym sezonie nie jest monolitem, tylko przypatrywała się, jak Karol Danielak pokonuje spóźnionego Łukasza Załuskę.
Nie brak opinii, że „Górale” powinni wtedy wygrywać już 2:0, bo na początku spotkania sędzia Piotr Urban nie uznał im gola dopatrując się faulu w polu karnym Miedzi jej byłego piłkarza, Kornela Osyry. Kontrowersje przyniosły również okoliczności, w jakich legniczanie wyrównali. Tuż przed przerwą arbiter uznał, że w polu karnym faulowany był Kacper Kostorz i podyktował jedenastkę. Na gola zamienił ją Marquitos.
Po przerwie mecz był jeszcze ciekawszy. Oba zespoły stworzyły po kilka bramkowych sytuacji. Bliscy szczęścia byli: Omar Santana i Paweł Zieliński oraz dwukrotnie Marko Roginić. Od 69 min. Miedź grała w przewadze po tym, jak Martin Polacek otrzymał czerwoną kartkę za faul na Kostorzu. Napastnik Miedzi utrzymał się przy piłce i tylko sam sędzia wie, dlaczego użył gwizdka nie dając mu szansy strzału do pustej bramki.
Końcówka meczu była spektaklem jednego aktora. Ukraiński defensor Podbeskidzia najpierw wpakował piłkę do własnej bramki dając Miedzi nadzieję na pierwsze postpandemiczne zwycięstwo. A już w doliczonym czasie gry wykorzystał, że legnicka obrona w tym sezonie jest dziurawa, jak durszlak i strzałem głową ustalił wynik spotkania na 2:2. Tyle że wówczas Miedź powinna już wygrywać 3:1, bo sytuację sam na sam z rezerwowym golkiperem Podbeskidzia zmarnował będący pod formą, Joan Roman.
Z podziału punktów bardziej zadowolone może być Podbeskidzie, które utrzymało fotel lidera. A Miedź? Po restarcie ligi nadal pozostaje bez zwycięstwa. I marnym pocieszeniem jest fakt, że zagrała znacznie lepiej niż ze Stalą i Wigrami. O awans do barażów Miedzi przyjdzie chyba walczyć do ostatniej ligowej kolejki. Czy remis z liderem rozwiał czarne chmury nad głową trenera Dominika Nowaka? Raczej nie.
Miedź Legnica – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Danielak 35, 1:1 Marquitos 41 (karny), 2:1 Bashlai 82 (samob.), 2:2 Bashlai 90+6.
Miedź: Załuska – Pietrowski, Chrzanowski (67 Musa), Mijusković Ż, Pikk – Zieliński Ż, Purzycki, Santana (67 Soljić), Marquitos, Łukowski (82 Roman) - Kostorz.
Podbeskidzie: Polacek Ż/CZ 70 – Jaroch, Osyra Ż, Bashlai, Gach – Rzuchowski Ż (82 Nowak), Figiel Ż – Danielak (70 Leszczyński), Laskowski (86 Mroczko), Sierpina – Roginić.
Na zdjęciach: Miedź Legnica - Podbeskidzie Bielsko-Biała. FOT. B. HAMANOWICZ (miedzlegnica.eu)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A gdzie zdjęcia kolejny mecz i nie ma zdjęć - dramat - schodzicie na psy!
Panie Pawle, tym razem nie do końca zgadzam się z Pana opinią co do spornych sytuacji dla Podbeskidzia. Przy nieuznanym golu sędzia główny nawet nie widział całej sytuacji, ale poddał się opini bocznego. I, jak pokazały powtórki, miał rację, bo niejaki Osyra pchnął naszego zawodnika. Nie mówiąc o tym, że w drugiej połowie staranował Kostorza i zastosował szyderę wobec sędziego, więc powinien dostać drugą żółtą i wylecieć z boiska. Co do karnego - był kontakt ręką na plecach, więc co miał robić? Miał się przewrócić. I to zrobił, zatem nie róbmy tragedii. Ciekawe, jak by to trafiło na piłkarza Bodbeskidzia? A Polaczek dostał czerwo nie za faul, ale za dotknięcie pilki ręką poza polem karnym. Pomijając wszystkie kontrowersje gramy dalej piach. Łukasz Załuska jest może i fajnym, inteligentnym gościem z bogatą karierą, ale niestety to już nie ten poziom. Niektóre błędy na poziomie juniora. Obrona tragedia. Musa wszedł i nie wiedział co ma robić. Nie lepiej Solić - przy drugiej straconej bramce stał się aktorem pierwszego planu i zagrał w filmie szkoleniowym, jak nie należy kryć przy rzucie różnym, będzie on zapewne hitem w akademii. O Santanie nie wspomnę. Na zakończenie powiem tylko tyle, że my dalej jesteśmy na kwarantanie.