Kto w Legnicy ma się zająć bezdomnym psem? Prezydent odpowiada radnej

Wracamy do sprawy zapytania radnej Aleksandry Krzeszewska skierowanego do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego w sprawie systemowego rozwiązania problemu zgłoszeń dotyczących bezpańsko błąkających się po mieście zwierząt.

Przypomnijmy. Radna Koalicji Obywatelskiej po skargach od swoich wyborców, złożyła w magistracie oficjalne zapytanie ws. bezdomnych zwierząt.

„Legniczanie często spotykają się z toporną reakcją straży miejskiej, która każe czekać na patrol nawet po kilka godzin lub zaleca by sami rozwiązali problem” - podnosiła problem Aleksandra Krzeszewska, która postuluje m.in. określenie obowiązków straży miejskiej wobec interwencji w sprawie bezpańskich zwierząt. Prezydenta zapytała też, czy strażnicy mogą odmówić pomocy w takich sprawach.

W odpowiedzi zastępca prezydenta Jadwiga Zienkiewicz zapewniła radną, że na straży miejskiej spoczywa obowiązek odławiania i przewożenia zwierząt do schroniska na podstawie interwencji własnych i zgłoszeń mieszkańców. Krzeszewska dowiedziała się również, że strażnicy posiadają odpowiednią ilość patroli aby podjąć interwencję na każde zgłoszenie. 

Tyle że Zienkiewicz zaznaczyła, że Straż Miejska w Legnicy funkcjonuje w godz. od 7.00 rano do godz. 22.00.

- W godzinach nocnych sytuacje związane z bezpańskimi zwierzętami można zgłaszać na policję - poinformował nas rzecznik Straży Miejskiej w Legnicy, st. insp. Jacek Śmigielski.

- Nasza formacja prowadzi na co dzień wiele rożnych działań związanych z bezpieczeństwem zwierząt, nie tylko związanych z odłowem bezpańskich psów. Należy jednak pamiętać, że każda interwencja ma charakter indywidualny i tak należy je rozpatrywać. Wcześniej odłowy przeprowadzała tylko raz na trzy miesiące zewnętrzna firma opłacana przez miasto – zaznacza rzecznik i apeluje na koniec do mieszkańców aby nie łapali na własną rękę biegających samopas psów.

- Czasem można w ten sposób niechcący wyrządzić zwierzęciu krzywdę. Znamy przypadki gdzie np. pies uciekł właścicielowi na inne podwórko, ktoś go złapał jako bezdomne zwierze, a opiekun później go poszukiwał - wyjaśnia Jacek Śmigielski.