
Miedź Legnica zremisowała na Stadionie im. Orła Białego 1:1 ze Skrą Częstochowa w meczu otwierającym 4. serię spotkań w piłkarskiej Fortuna I Lidze.
O Skrze śmiało można powiedzieć, że jest beniaminkiem pełną gębą. Wszak częstochowianie na drugi poziom rozgrywkowy wrócili po 69 latach. Nie dziwi więc, że wtorkowy mecz był pierwszą oficjalną konfrontacją Skry i Miedzi. Co ciekawe, jeszcze w sezonie 2017/18 ze Skrą w III lidze mierzyły się rezerwy Miedzi. Częstochowanie awansowali wówczas do II ligi ale punkty w Legnicy pogubili, bo przegrali 1:3. Z galowym zespołem Miedzi, poradzili sobie znacznie lepiej.
- Będziemy musieli dobrać trochę inną taktykę, bo drużyna Skry bardzo dobrze broni. Dlatego będziemy musieli przygotować na to spotkanie coś specjalnego – mówił przed meczem trener Wojciech Łobodziński. I trzeba przyznać, że beniaminek potwierdził, że defensywa jest jego atutem. Skra broniła się mądrze, dobrze się przesuwała, było w jej grze sporo dyscypliny i spokoju. Ale wcale to nie znaczy, że oglądaliśmy częstochowski mur nie do skruszenia.
Bo Miedź straty dwóch punktów sama jest sobie winna. Nie można powiedzieć, że legniczanie rozegrali słaby mecz. Problem w tym, że zagrali chyba za ... spokojnie. Miedź przez 90 minut wyglądała tak samo, bez względu na wynik. I ta pewność siebie, piłkarska arogancja ją zgubiła.
Przez większość pierwszej połowy było 0:0, a na boisku istniała tylko jedna drużyna. Miedź spokojnie rozgrywała piłkę, żyjąc w przeświadczeniu, że za chwilę i tak strzeli gola. No i tuż przed przerwą strzeliła – po raz 5. w tym sezonie trafił będący w niesamowitym gazie Krzysztof Drzazga (niestety po przerwie zszedł z boiska z kontuzją).
Na drugą połowę nasza drużyna wyszła napompowana, by strzelić szybko kolejnego gola i załatwić sprawę trzech punktów? Nic z tych rzeczy. Miedź nadal spokojnie, kontrolowała mecz i czekała aż któraś z akcji w końcu zakończy się powodzeniem. Tymczasem goście zupełnie nieoczekiwanie wyrównali. Pawła Lenarcika pokonał strzałem zza pola karnego Marcin Stromecki.
Legniczanie jednak nie zareagowali. Nie podkręcili tempa, nie dorzucili większej agresji, sportowej złości. Dalej grali swoje – dobrze, składnie, ładnie dla oka. Na zwycięskiego gola to się jednak nie przełożyło. W efekcie Miedź straciła pierwsze w tym sezonie punkty. Kiedyś stać to się musiało, ale w meczu z rywalem klasy Skry, to raczej nie przystoi.
Miedź Legnica – Skra Częstochowa 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Drzazga 45, 1:1 Stromecki 58.
Miedź: Lenarcik – Mijusković, Matuszek, Aurtenetxe – Garuch, Tront Ż (82 Bahaid), Dominguez, Carolina – Śliwa (65 Stróżyński), Zapolnik (77 Bednarski), Drzazga (65 Lehaire).
Skra: Kos – Brusiło, Krzyżak, Mesjasz, Winiarczyk – Kwietniewski, Szymański (46 Sajdak), Stromecki, Nocoń Ż (78 Bronisławski), Niedbała (74 Napora) – Mas.
FOTO: Bartek Hamanowicz (Miedź Legnica)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie