
Niewykluczone, że swój finał znajdzie nareszcie jedna z najbardziej tajemniczych legnickich spraw kryminalnych z lat 90. XX wieku. Chodzi o zaginioną 26 lat temu Monikę Bielawską.
Jak poinformował Piotr Kanikowski z portalu 24legnica.pl do rodziny Bielawskich zadzwoniła z USA kobieta, która twierdzi, że jest zaginioną w 1994 r. jako niespełna 1,5-roczną Moniką Bielawską z Legnicy. Wkrótce zostaną przeprowadzone badania DNA, które dadzą odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy Amerykanka jest poszukiwaną od prawie trzech dekad legniczanką?
Kobieta ma 27 lat, czyli dokładnie tyle, ile powinna mieć dziś Monika Bielawska. Mieszka w Stanach Zjednoczonych, nie mówi po polsku. Gdy dowiedziała się, że jej amerykańscy rodzice nie są jej biologicznymi rodzicami, zaczęła szukać swoich korzeni. Udało się jej ponoć ustalić, że do USA trafiła jako dziecko i tam została adaptowana.
Na badania DNA z niecierpliwością czekają babcia Moniki – Julia Markowska oraz matka Magdalena Bielawska. Ojciec Moniki – Robert Bielawski wieści będzie nasłuchiwać z więzienia, w którym przebywa od 2009 r.
Tą sprawą w latach 90. ub. wieku żyła cała Legnica. 16 lipca 1994 r. Julia Markowska weszła do apteki w rynku, a zięć z wózkiem w którym spała mała Monika został na zewnątrz. Gdy wyszła z lekarstwami, już ich nie było. Więcej wnuczki nie zobaczyła. Trzy lata później Robert Bielawski został zatrzymany w Austrii i przekazany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Podczas przesłuchania przyznał się do uprowadzenia córki. Później wielokrotnie jednak zmieniał zeznania. Mówił, że sprzedał córkę parze Polaków mieszkających w Wiedniu. Potem, że ją zabił i zakopał w lesie. Następnie, że ktoś mu ją ukradł, a potem, że teściowa złożyła ją na ofiarę w zborze jehowych. Tuż przed rozpoczęciem procesu Bielawski został zwolniony z aresztu, po czym … uciekł za granicę.
W 2008 r. do Sądu Okręgowego w Legnicy zgłosił się adwokat Bielawskiego. Poinformował, że jego klient może stawić się przed sądem pod warunkiem otrzymania „żelaznego listu”, dzięki któremu mógł odpowiadać z wolnej stopy. Po kilkumiesięcznym procesie sąd skazał Bielawskiego za porwanie i sprzedaż córki na 15 lat więzienia. Nim wyrok się uprawomocnił, legniczanin ponownie zniknął. Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. We wrześniu 2009 r. został jednak zatrzymany na terenie Austrii, deportowany do Polski i osadzony w więzieniu.
Robert Bielawski traktował swoje dziecko jak przeszkodę i postanowił ją usunąć ze swojego życia (…) Nie wykazał żadnej skruchy i żalu za swój haniebny czyn, który zasługuje na surową ocenę. Co prawda sam oddał się w ręce sądu, ale w trakcie procesu nie zrobił nic, by ujawnić prawdziwy przebieg wydarzeń - tak uzasadniał wyrok sprzed 11 lat sędzia Wojciech Michalski.
Zdjęcie: Czy porwana w Legnicy odnalazła się w USA? Na zdjęciu Monika Bielawska jako roczne dziecko i jej babcia Julia Markowska. FOT. Fundacja na Tropie
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
panie redaktorze to raczej nie był rok 2009 gdy go ostatecznie złapano... https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/tak-moze-wygladac-monika/l9gp2zm#slajd-7