Reklama

Jak urząd miasta i LPGK cięły koszty utrzymania zwierząt w palmiarni

Bogusław Graboń, prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, miał do Iryny D. pretensje, że za dużo wydaje na pokarm dla zwierząt w palmiarni. Zła, zbyt uboga dieta to jeden z zarzutów prokuratury w procesie o znęcanie się nad nimi. - Mnie osobiście nigdy nie kazał kupować gorszej jakości zamienników, bo nigdy bym się na to nie zgodziła - twierdzi Iryna D.

Iryna D. - była kierowniczka palmiarni - jest jedną z czworga oskarżonych w toczącym się przed Sądem Rejonowym w Legnicy procesie. W trakcie postępowania przygotowawczego w prokuraturze konsekwentnie odmawiała składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania - teraz mówi chętnie i dużo. Prezentuje się jako pracownica zatroskana o dobrostan zwierząt, sumiennie wywiązująca się ze swych obowiązków, i przekierowuje uwagę sądu na inne osoby, także spoza zestawu oskarżonych przez prokuraturę.   

Poza Iryną D. o udział w znęcaniu się nad zwierzętami z palmiarni prokuratura oskarżyła drugą kierowniczkę Magdalenę N., lekarza weterynarii Witolda Z. oraz ogrodnik miejską Henrykę Z. Od listopada sąd słucha ich wyjaśnień.

Według Iryny D., środki, które Urząd Miasta w Legnicy przeznaczał na obsługę palmiarni i mini zoo, nie wystarczały na pokrycie wydatków. Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej było zmuszone dopłacać do tego interesu z zysków uzyskiwanych z innej działalności, tzn. prowadzenia składowiska odpadów i administrowania cmentarzami komunalnymi. Mimo tego prezesowi Bogusławowi Graboniowi tak bardzo zależało na umowie z ratuszem, że o połowę ścinał kosztorys, który przygotowywała na przetargi, i zgłaszał radykalnie zaniżoną ofertę. Potem szukał oszczędności. Wycofał zamówienie na dostawę lamp grzewczych, niezbędnych aby zapewnić egzotycznym zwierzętom odpowiednią temperaturę i naświetlenie.

- Ze strony prezesa Grabonia nie raz otrzymywałam upomnienia i reprymendy co do środków wydawanych na zakup pokarmu dla zwierząt. Próbowano mnie w taki sposób ograniczyć - mówiła przed sądem Iryna D. Mimo nacisków aż do swojego odwołania (31 stycznia 2021 r.) sprowadzała dla zwierząt karmę zgodną z zaleceniami ekspertów z wrocławskiego ogrodu zoologicznego, którzy przeszkolili pracowników palmiarni w opiece nad egzotycznymi gatunkami. Dla pięciu marmozet białouchych kupowano na przykład wysokobiałkowe robaki prosto od producenta, a dietę uzupełniano warzywami i niewielką ilością owoców. Iryna D. nie wie, dlaczego w akcie oskarżenia prokuratura pisze, że karmiono je głównie tanią kaszą manną.   

Na czas remontu palmiarni LPGK przeniosło zwierzęta z pawilonu głównego do dawnej szatni, zgodnie ze wskazaniami Urzędu Miasta w Legnicy. W założeniu krótki remont przeciągnął się na lata. Stłoczone w pomieszczeniu tymczasowym zwierzęta umierały. Nie można im było  zapewnić stałej temperatury ani odpowiedniej wilgotności powietrza. Iryna D. jak wszyscy miała świadomość, że jest im tam źle. Obrońca kobiety odczytał mejl, który 31 stycznia 2020 roku wysłała do ogrodnik miejskiej Henryki Z. Wskazywała na niewłaściwe warunki przebywania ptaków, tzn. na "klateczki" za małe, by mogły latać. Prosiła o interwencję. Nie było reakcji.   

- Przez cały czas była potrzeba powiększenia klatek, ponieważ chcieliśmy, by warunki były jak najkorzystniejsze - wyjaśniała na rozprawie Iryna D.

Sytuacja zamiast poprawić się, ulegała pogorszeniu, bo mieszkańcy podrzucali do palmiarni kolejne zwierzęta. Spółka zgłaszała ten problem do Urzędu Miasta w Legnicy. I nic.

- Prezes Bogusław Graboń regularnie i systematycznie bywał w palmiarni, sprawdzał stan zwierząt, oglądał pomieszczenia - twierdzi Iryna D. - Obiekt był odwiedzany przez prezydenta Tadeusza Krzakowskiego i dyrektor Bożenę Czerwińską z wydziału infrastruktury. Wizyty były bardzo częste. Świadczyły, że te osoby podchodziły do sprawy z dużym zaangażowaniem, troską.  

Iryna D. nie czuje się odpowiedzialna za stan zwierząt przetrzymywanych w szatni. Wskazuje, że bezpośrednią opiekę nad nimi sprawowała zatrudniona przez LPGK na etacie technik weterynarii oraz lekarz weterynarii Witold Z. Jak twierdzi, za jej kierownictwa wszystkie zalecenia lekarza weterynarii były realizowane.  

Zdaniem Prokuratury Rejonowej w Legnicy, która przygotowała akt oskarżenia, warunki stworzone zwierzętom w pomieszczeniach tymczasowych stanowiły zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Nie poddawano zwierząt niezbędnym zabiegom profilaktycznym, szczepieniom, ani badaniom diagnostycznym. Zwierzęta były w nienależyty sposób karmione. Osoby zobowiązane do zapewnienia im należytych warunków bytowania, ignorowały ich ból i cierpienie.  

W okresie od lutego 2020 roku do listopada 2021 roku padło 30 sztuk. Z uwagi na zaistniałe zagrożenie dla życia i zdrowia pozostałych, 27 maja 2022 roku prokurator rejonowy Radosław Wrębiak zdecydował o ich interwencyjnym odebraniu i przekazaniu Ogrodowi Zoologicznemu w Poznaniu, gdzie zostały poddane m.in. leczeniu. Ze względu na zakażenie groźnymi chorobami, obecnie przebywają w kwarantannie u różnych hodowców na terenie kraju. 

 

Aplikacja tulegnica.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 04/06/2024 17:55
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Viola - niezalogowany 2024-06-04 06:47:35

    Czemu Irina D. dopiero jak Krakowski przestał być prezydentem mówi chętnie i dużo ?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    czytelnik - niezalogowany 2024-06-04 10:48:42

    Cytat: Według Iryny D. środki, które Urząd Miasta w Legnicy przeznaczał na obsługę palmiarni i minizoo, nie wystarczały na pokrycie wydatków. Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej było zmuszone dopłacać do tego interesu z zysków uzyskiwanych z innej działalności, tzn. prowadzenia składowiska odpadów i administrowania cmentarzami komunalnymi. To jeśli Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalne generowało zysk z zysków uzyskiwanych z innej działalności, tzn. prowadzenia składowiska odpadów to dlaczego zapadła decyzja o podniesieniu opłat za gospodarowanie odpadami, tłumacząc, ze miasto musiało dokładać do tego interesu? Coś się kupy nie trzyma to wszystko. Przydałby się porządny audyt finansowy LPGK.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo tuLegnica.pl




Reklama
Wróć do